wojska nieprzyjacioł w wielu miejscach porażał i znosił oręż królewski, nieznaczne jednak zdawały się te straty dla niezmiernej Turków mnogości, u których w miejsce zabitych albo zbiegłych świeże zaraz występowały szyki.
Wielkiej nadto używali Turcy chytrości, pomiędzy konném rycerstwem umieściwszy tu i owdzie łuczników niezdolnych do walki, a jak niektórzy podają, nawet kobiet wiele zebrawszy, dla większej tylko liczby i groźniejszej postawy wojska. Prowadzili wreszcie stado znaczne wielbłądów, obciążonych już-to jedwabiami, już zasobem strzał i innych rzeczy do życia i wyprawy wojennej potrzebnych; widziano niektóre obładowane pieniędzmi złotemi i srebrnemi, które Turcy, zwyczajem z dawna u Tatarów używanym, widząc się w niebezpieczeństwie, a zwłaszcza uciekając przed nieprzyjacielem, naumyślnie z worów rozsypywali po ziemi, aby żołnierzy królewskich zatrudnić i opóźnić w pogoni. Szkodziły wojsku także wielbłądy, płosząc swoją potwornością konie, tak że jeźdźcy nie mogli niemi podług woli kierować; Wołosi i niektórzy inni z rycerzy, bardziej pieniędzy niżeli sławy chciwi, z wielką odwagą gonili za temi wielbłądami i mnóstwo ich nazabijali.
Napadał król tymczasem i łamał hufce nieprzyjacioł, między któremi wyborowy zastęp Tatarów uległ i zupełnej doznał porażki. Gdzie się tylko pojawił, uciekali przed nim Turcy, jakby nagłym z nieba piorunem przerażeni. Zwróciwszy się potém na pieszych łuczników Tureckich, Janczarami zwanych, wielu trupem położył, nie bez znacznej jednak straty swoich ludzi i koni. Rzeczeni bowiem Turcy Janczarowie, umocniwszy się w jedném miejscu, i pospuszczawszy ku ziemi długie swoje tarcze dla zasłonienia się od ciosów, tak straszliwą na wojsko królewskie wypuścili strzał chmurę, że się niebo od nich zaćmiło; a gdy gęste jak grad spadły na ziemię pociski, wiele od nich zginęło ludzi, konie pokaleczone wydały jęk okropny; niektóre zaś miejsca tak zasłane były strzałami, że wojsko piesze i konne przechodzić tamtędy nie mogło. W tej między pieszemi walce dużo ucierpiało wojsko królewskie, i król stracił wielu znakomitych rycerzy. Gdy bowiem ów zastęp Janczarów tak swoją liczbą ogromną jak i mnóstwem strzał wypuszczanych groźnym i przeważnym się okazał, i inni wahali się nań uderzyć, król wysłał przeciw niemu Polaków; sam téż nie chcąc swoich odstąpić, rzucił się w pośrodek walki, i między piechotném wojskiem siał pogrom tak straszliwy, że Janczarowie zachwiani stanęli w miejscu, i już byli umyślili poddać się królowi z całém wojskiem z samych zaprzańców złożoném, i z cesarzem, który uwijał się między nimi w pośrodku, kiedy na-