Strona:Jana Długosza Dziejów Polskich ksiąg dwanaście - Tom IV.djvu/687

Ta strona została przepisana.

dobrodziejstw Boga i uczynionego mu ślubu, jeszcze w powrocie z wyprawy kalał się na nowo swym bezecnym występkiem, i z większą jeszcze zelżywością obrażać począł Majestat pełnego łaski i miłosierdzia Boga, swego wybawcy i opiekuna. Sprawiedliwym przeto wyrokiem jego, zginął wraz z całém wojskiem swojém sromotnie i nędznie, i z klęską całego chrześciaństwa.

Nędzna śmierć Juliana kardynała legata papieskiego i innych.

Juliana kardynała, legata papieskiego, widziano, gdy z Janem wojewodą opuszczał bitwę: nie chciał on wprzódy odstąpić króla, aż kiedy ujrzał, że Jan dowódzca wyprawy odbiegł króla i jego drużynę, a swym przykładem pociągnął liczne wojska do ucieczki. Niewiadomo zaś, jakiém zdarzeniem Julian kardynał oderwał się potém od Jana wojewody; a gdy w towarzystwie kilku rycerzy przybył do Dunaju, pewien Wołoszyn, przewożący go na małém czółnie samego przez rzekę, postrzegłszy przy nim złoto, które jak mówią kardynał Julian zawsze woził przy sobie, a o którém znać dawała sama łódka zanurzająca się pod jego ciężarem, zabił go, a ciało martwe, jak wielu podaje, odarte z odzieży i złota, rzucił w Dunaj. Tak zginął mąż rzadkiej wymowy i roztropności, wyzionąwszy ducha pełnego uczuć wzniosłych i ślachetnych, i dziwnie sposobnego do każdej sprawy, którąkolwiek zamierzył. Widziano także biskupa Waradyńskiego, jak na początku bitwy pierzchnąwszy między pierwszymi, uciekał przed pogonią Turków na brzeg jeziora, w którém jak mówią utopiony został. Widziano i Jagierskiego biskupa, jak nie mogąc wytrzymać pierwszego natarcia chciał się schronić do zamku Warny; ale gdy go mieszczanie nie przyjęli, wrócił do obozu królewskiego, i wystąpiwszy do boju mężnie z nieprzyjacielem walczył. Z Polskich zaś rycerzy, okrom dwóch, żaden nie ocalał, ci bowiem wedle zwyczaju swego nie myśleli bynajmniej o ucieczce, jako lud dzielny i bitny, lecz póki im tchu i życia stało, walczyli w króla obronie. Z przedniejszych zaś zginęli: Jan Major i Jan Gratus bracia rodzeni Tarnowscy, tudzież Marcin i Stanisław z Roznowa, dwaj synowie sławnej pamięci Czarnego Zawiszy, który w owej nieszczęśliwej klęsce, przez cesarza Zygmunta pod Gołubcem doznanej od Turków, mężnie był poległ, i wielu innych z szlachty Polskiej. Ocaleli zaś ucieczką: Jan Rzeszowski, który z przyczyny ran odniesionych nie mogąc dotrwać w bitwie leżał na wozie w taborze królewskim, szlachcic herbu Półkozy, później na biskupstwo Krakowskie, Grzegorz z Sanoka herbu Strzemię na arcybiskupstwo Lwowskie, Paweł z Grabowa herbu Powała