które towarzysz Mszczuja, imieniem Jurga, zdjął z zabitego, król Władysław westchnął żałośnie i zapłakał, dziwiąc się tak niezwykłej losów odmianie, albo raczej ukorzeniu dumy i wyniosłości ludzkiej. „Patrzcie, rzekł, rycerze moi, jak zgubną jest pycha i wyniosłość w obec Boga. Oto ten, który wczoraj tyle królestw i państw swojemu przeznaczał panowaniu, któremu zdawało się, że w potędze nie miał sobie równego, leży pozbawiony wszelkiej swoich pomocy, nędznie zabity, okazując swoim upadkiem, o ile duma niższa jest od pokory.“ A wtedy podniosłszy głos na uwielbienie Stwórcy: „Cześć Tobie i chwała, rzekł, o! miłosierny Boże, który upokorzyć raczyłeś dumnego, i ramieniem Twojej Wszechmocy starłeś przeciwników moich, a okazałeś dzisiaj wielką moc Twoję w obronie mojej i ludu mego.
Uchwalili potém i postanowili radcy królewscy, aby Władysław król Polski z całém wojskiem swojém, jako zwycięzca, w miejscu stoczonej bitwy przez trzy dni obozował. Inni przeciwnego byli zdania i najmocniejszemi wnioskami dotuszali, „aby bez żadnej zwłoki i jak najspieszniej dniem i nocą dążył z wojskiem pod Marienburg. Jeśliby mu zaś ta rada się nie podobała, aby przynajmniej zlecił wybranej części rycerstwa oblężenie Marienburskiego zamku: a skoro ten główny zamek opanuje, w chwili, gdy świeży przestrach i groza włada umysłami Krzyżaków, wnet i inne poddadzą się zamki, i wojna skończy się spokojnie, bez walki.“ To zdanie, acz zdawać się mogło mniej przezorne, w skutku jednak byłoby się powiodło szczęśliwie; w zamku bowiem Marienburskim, od nie wielkiej załogi strzeżonym, gdy gruchnęła wieść o poniesionej klęsce, trwoga była niezmierna. I można było spodziewać się raczej poddania zamku, niżeli jego obrony, gdyby Władysław król Polski z swemi radcami lepiej się był nad tém zastanowił, i zaraz nazajutrz albo trzeciego dnia po odniesioném zwycięztwie podstąpił z wojskiem pod zamek. Ale Polacy radością w tym dniu upojeni, mniemając, że już do szczętu wroga pokonali, najzbawienniejszej nie usłuchali rady; nie dały im bowiem nieba tego dwojga razem w podziale, przezorności i szczęścia. Jakoż pokazało się, że król i jego rada nie umieli korzystać z zwycięztwa, by chwytać razem szczęście i sposobną porę. Gdyby bowiem król Władysław po zniesieniu wojsk Krzyżackich natychmiast wojsko zwycięzkie poprowadził był do oblężenia zamku Marienburga, bez wątpienia byłoby to wiele przyłożyło się do jego pomyślności i zjednało mu chwałę ukończonej całkowicie wojny. Ludzie biegli w sztuce wojennej za największy to błąd po-