i porozpuszczane, przy lekkim wiatru powiewie głośno łopotały. Król zaś Władysław wyprawił w tym dniu wielką ucztę, na którą równie swoich książąt i panów, jako to Alexandra wielkiego książęcia Litewskiego, Janusza i obu Ziemowitów, starszego i młodszego, książąt Mazowieckich, jako i brańców wojennych, Konrada białego książęcia Oleśnickiego, Kazimierza książęcia Szczecińskiego, i innych znakomitych rycerzy, zaprosił i hojnie ugościł. Ci bowiem dwaj książęta, Konrad biały Oleśnicki i Kazimierz Szczeciński, jako walczący po stronie Krzyżaków, wzięci byli w niewolą: wszelako król Władysław obchodził się z nimi z większą niż stan ich wymagał ludzkością, i wkrótce wypuścił ich na wolność, jakkolwiek obadwaj za swój postępek niegodziwy warci byli najsurowszej kary.
Kiedy panowie Węgierscy Mikołaj de Gara i Ścibor z Ściborzyc przebywali w Marienburskim zamku, wraz z Krzyżakami zostawionymi w nim na załodze, niespokojnie oczekując skutku bitwy, która lada dzień miała być stoczoną, przybył rycerz pancerzem okryty i udyszany w biegu, który był pierzchnął z bitwy. A gdy panowie Węgierscy poczęli go wypytywać, zkąd przybywał i jakie niósł z sobą nowiny? odpowiedział, że spieszy uciekając z obozu mistrza Pruskiego, gdyż Władysław król Polski mistrzowi Pruskiemu wielką zadał klęskę i wojska jego zniósł do szczętu. Chcieli panowie Węgierscy wywiedzieć się o wszystkiém dokładnie, jakim szykiem poczęła się bitwa i jak się potém skończyła; ale obecni Krzyżacy, którzy pilnowali zamku Marienburga, przerwawszy i przeistoczywszy opowiadanie, rozgłosili, że wojska Polskie i Pruskie nie stoczyły jeszcze walnej bitwy, i tylko częściowo potykały się z sobą. Zaledwie jednak panowie Węgierscy wyszli za wrota zamkowe, aliżci pędzi poczet znaczny rycerzy, którzy umknęli z boju, i z tąż samą co tamten przybywali wieścią. Między nimi był jeden rycerz Piotr Świnka, dawniej chorąży Dobrzyński, który jeszcze przed zaczęciem wojny odstąpił był króla Polskiego Władysława i przeszedł na stronę Pruskiego mistrza. Ten opowiedział dokładnie cały postęp zwycięztw Władysława króla i klęskę Krzyżaków. A gdy tą wiadomością poczęli się jawnie radować drużyna i domownicy Ścibora ze Ściborzyc, gdyż wszyscy niemal byli Polakami, Ścibor, jako mąż przezorny, przykazał im, aby tę radość zachowali przy sobie samych. A kiedy tak ucieszna wiadomość już wszędy brzmiała po świecie, on między ścianami Pruskiemi kazał im milczeć i kryć swoję ra-