W Piątek, w dzień Ś. Arnolfa, ośmnastego Lipca, król z rana wyruszył z wojskiem, a przybywszy do jeziora zwanego Husteńskiém, między Morągiem a Hohensteinem stanął obozem. Zbiegali się do króla z okolicznych zamków posłowie, poddając mu miasta i warownie, a król przyjmując nad niemi zwierzchność oddawał je w zarząd swoim rycerzom. Tym czasem komtur Henryk v. Plauen, zebrawszy pieniędzmi i namową pięciuset zaciężnych żołnierzy, wszedł do Marienburga, i postanowił bronić go i zasłaniać. Przed jego przybyciem zaledwo pięciudziesiąt rycerzy pilnowało zamku, a i ci przerażeni byli trwogą; i niezawodnie byłyby Władysławowi królowi Polskiemu i Marienburg i wszystkie inne popoddawały się zamki, gdyby po onej walnej bitwie umiał był korzystać z zwycięztwa, i natychmiast zamek obległ. Panowie zaś Węgierscy opuściwszy Marienburg udali się do Gdańska, gdzie im zastrzeżone z dawna przez Ulryka mistrza Pruskiego dwadzieścia tysięcy złotych wyliczyć miano.
W Sobotę, dnia dziewiętnastego Lipca, Władysław król Polski ruszywszy obozem przybył do zamku i miasteczka Morąga: które lubo zewsząd otoczone bagnami, samém położeniem swojém wielce było warowne, wszelako bez zwłoki poddało się królowi. Król oddał zamek wraz z miastem rycerzowi Jędrzejowi z Brochocic w dzierżawę. Dziwną potém koleją szły jedne po drugich zwycięzkie wypadki; wszystkie bowiem zamki i miasta Pruskie poddawały się dobrowolnie królowi i samego do siebie zapraszały. Po bitwie bowiem Grunwaldzkiej wielki wszystkich ogarnął przestrach; zewsząd z zamków uciekał lud w popłochu; w miastach, wsiach i miasteczkach głuche panowało milczenie; nie tuszono albowiem, aby po zabiciu mistrza Pruskiego i zniesieniu jego wojska mógł ktokolwiek oprzeć się sile zwycięzkiej Polaków. Bez użycia zatém oręża i przemocy, bez oblegania nawet, poddawały się zamki, grody i miasta, w których po owej przegranej bitwie, po zgonie mistrza i komturów i zniesieniu wojsk Krzyżackich, wszystkim serca upadły.