Strona:Jana Długosza Dziejów Polskich ksiąg dwanaście - Tom V.djvu/103

Ta strona została przepisana.
Poseł Filipa książęcia Burgundzkiego i Alfonsa króla Aragońskiego żąda od Kazimierza króla Polskiego pomocy przeciw Sułtanowi, której z słusznych przyczyn odmówiono.

W Piątek przed dniem Ś. Dyonizego Kazimierz król Polski wyjechawszy z Parczowa o świcie, w towarzystwie kilku tylko Polaków, przez Brześć, Kamieniec, Krynki, i inne miejsca, udał się do Litwy, gdzie całą zimę i wiosnę przepędził, zabawiając się łowami. We Czwartek zaś, w dzień Ś. Marcina, kiedy król Kazimierz znajdował się w Kownie, przybył do Jego Królewskiej Miłości poseł od Filipa książęcia Burgundyi, mąż znakomitego rodu, Piotr Vosques, z prośbą, „aby król jemu i Alfonsowi królowi Aragonu, zamierzającym wyprawę przeciw sułtanowi Babilonu w celu odzyskania Ziemi świętej, udzielił zasiłku.“ Odpowiedział król Kazimierz, „że prowadzi ciągłą wojnę z Tatarami, hordą dziką, a dzielną w boju i potężną. Tym przeto nieprzyjacielem zajęty, nie może o innych myśleć wyprawach, i poddanych sobie państw chrześciańskich wystawiać na łup barbarzyńców, gdy pożyteczniejszą jest rzeczą odpierać Tatarów, aby nie plądrowali i nie zabierali krajów chrześciańskich, niżeli zaczepiać orężem sułtana, który spokojnie posiadając kraj od dawna zdobyty, żadnej nie zamierza wojny. Taką otrzymawszy od powiedź, udarowany wspaniale od króla Kazimierza, udał się poseł Burgundzki do Prus, aby w imieniu swego książęcia prosić podobnież o pomoc mistrza Pruskiego i zakon. Ale daremne było to książęcia Burgundzkiego poselstwo, tak szumne i próżnemi tylko brzmiące słowy, a nie mające rzeczywiście żadnej podstawy, i dalekie wszelakiego skutku.

Mór straszliwy w Polsce, od którego sam tylko Kraków i ziemia Krakowska wolna. Jubileusz pozwolony od papieża Mikołaja V, w celu obrony przeciw niewiernym, przynosi wielką ilość pieniędzy.

W roku tym wiele krajów i państw nawiedziła morowa zaraza; ale szczególniej wzmogła się w królestwie Polskiém, a zwłaszcza powiatach Wielkiej Polski, gdzie znaczną liczbę ludzi sprzątnęła ze świata. Tylko cała niemal dyecezya Krakowska, wyjąwszy kilka miasteczek, wolna była od tej zarazy, co uważano za dziw wielki, osobliwie w mieście Krakowie, które żadnej wcale klęski nie doznało, chociaż wtedy wiele do niego pościągało ludzi z innych okolic, w których wybuchnęła zaraza, dla dostąpienia odpustu jubileuszowego, i chroniąc się przed powietrzem morowém. Za stara-