Strona:Jana Długosza Dziejów Polskich ksiąg dwanaście - Tom V.djvu/150

Ta strona została przepisana.
Jana Kapistrana, mnicha zakonu braci mniejszych, przybywającego z wysłańcami Polskimi z Wrocławia, król Kazimierz i wszystkie stany przyjmują z wielką czcią w Krakowie. Zbigniew kardynał zakłada klasztor Ś. Bernardyna na Stradomiu.

Po dopełnionych układach małżeństwa, posłowie wyruszyli z powrotem, zabrawszy z sobą Jana Kapistrana, mnicha zakonu braci mniejszych, męża wielkiej świątobliwości, i we Wtorek, w dzień Ś. Augustyna, przybyli do Krakowa. Na powitanie rzeczonego męża Bożego wyszły nie tylko wszystkie stany, ale i duchowieństwo całe i władze miasta Krakowa, w processyach i z chorągwiami, obywateli zaś miejskich tak mężczyzn jako i niewiast do dwóch tysięcy. Wysypało się niemal całe miasto, a Kazimierz król wraz z królową Zofią, Zbigniew kardynał i biskup Krakowski, i wielki gmin rycerstwa, w polu za przedmieściem Kleparzem przyjmowali go i z największą czcią prowadzili do miasta. Wielka była z jego przybycia radość między duchowieństwem i mieszkańcami miasta, zaczém lud obojej płci wyszedł przeciw niemu w mnogim tłumie. Na gospodę przeznaczono mu dom Jerzego Sworca w rynku, a obok kościoła Ś. Wojciecha wystawiono mownicę, z której codziennie, zanim większe zimna nastały, po odprawieniu mszy ś. słowo Boże obyczajem swoim w łacińskim języku przez dwie godziny opowiadał, a lud słuchał go cierpliwie i bez ustęsknienia; taką bowiem obdarzony był mądrością, nauką i wymową, że zdawało się, jakoby głos jego był z samych niebios pożyczony. Kazania te potém przez drugie dwie godziny ludowi polskim językiem tłumaczono. A tak nauka jego codziennie przez cztery godziny trwała. Gdy zaś nadeszły mrozy i śniegi, mownicę przeniesiono do kościoła N. Panny Maryi i ustawiono ją w pobliżu Najśw. Sakramentu, gdzie podobnież prawione były każdego dnia kazania naprzód łacińskim a potém krajowym językiem. Wysiadywał Jan Kapistran w Krakowie od dnia Ś. Augustyna aż do dnia piętnastego Maja, a pod ten czas wielkie mnóstwo chorych, ślepych, chromych, suchotników i rozmaitą niemocą dotkniętych, w obec przytomnego ludu uzdrawiał. Zaczém z całego królestwa Polskiego, a nawet z przyległych okolic, garnęło się do Krakowa wielkie mnóstwo ludzi, szukając ratunku w wielu potrzebach i cierpieniach, i dla widzenia męża Bożego. Przeszło sto osób przyjęło wtedy szatę jego zakonu. Zbigniew kardynał i biskup Krakowski zakupił na Stradomiu plac należący do brata jego Jana z Oleśnicy wojewody Sandomierskiego, na klasztor braci zakonnych Jana z Kapistranu Bernardyna. A zbudowawszy kościoł drewniany, w dzień uroczysty Narodzenia N. P. Maryi, przy wystąpieniu processyi z całego miasta,