Strona:Jana Długosza Dziejów Polskich ksiąg dwanaście - Tom V.djvu/169

Ta strona została przepisana.

srogość, bez względu na prawa i sprawiedliwość, jednych śmiercią karali, drugich wygnaniem, innych zabieraniem majątków, co nareszcie wstyd wyrzec, małżonki i córki nasze nierządem i wszeteczną rozpustą hańbili; wielu z pomiędzy nas bezkarnie zabijać, w niewolą zaprzedawać, więzić i na okup narażać pozwalali; a ilu ziemia Pruska liczyła komturów, tylu nad sobą ciemiężców dumnie i chciwie rozkazujących uznawać zmuszali, gdy każdy z nich rozumiał, że w ręku jego najwyższa i nieograniczona spoczywała władza; taką samowolnością nadęci, a niepomni swoich ślubów, któremi się zobowiązali wojować z niewiernymi i pogany, żadnej nie doznawszy krzywdy ani obrazy, targnęli się zbrojno na książąt i królów Polskich, od których niegdyś byli wezwani, osadzeni i uposażeni, przymierze z Najjaśniejszym Kazimierzem, a następnie z Najjaśniejszym Władysławem królami Polskim i cztery kroć zawierane, tyleż razy złamawszy i pogwałciwszy, ziemie królestwa Polskiego zagarnąć postanowili, od czego ich tylko doznane klęski wstrzymały; nas samych do toczenia razem niesprawiedliwych wojen zmuszali, bynajmniej nam pobudek ich nie wyjaśniając, gdyż ich sprawami nigdy sprawiedliwa przyczyna, ale chciwość, żądza łupu i zaboru, nienawiść lub duma powodowała; klęski, sieroctwa, utraty majątków i ziem naszych, tém dotkliwiej serca nasze raniły, im dowodniej przekonywaliśmy się, że z rozkazu przełożonych naszych, w bezbożnych walcząc szeregach, nie tylko życie nasze i majątki, ale nawet przyszłe zbawienie narażać byliśmy zniewoleni, tak, że cała zbrodnia niesprawiedliwych wojen spadała na głowy nasze; a mistrz zakonu i Krzyżacy, z zamków swych na klęski nasze poglądając, wsparcia i pomocy podać nam nawet nie raczyli: widząc przeto, że ani czas, ani przestrzeń żadna nieszczęść naszych nie ogranicza, że nam i potomkom naszym większe jeszcze klęski i utraty grożą, gdy mistrz i zakon Pruski postanowił zuchwale i ostatnie, z królem i koroną zawarte, a osobistą przysięgą uświęcone zerwać przymierze, i przez wielokrotne prośby już-to do powszechnego soboru Bazylejskiego, już do Stolicy Apostolskiej wynoszone, za ich wpływem i powagą od niego się uwolnić, i wojnę na nowo rozpocząć; utworzyliśmy między sobą związek prawy i ze wszech miar słuszny, nie mający na celu obalenia władzy, ale zasłonienie nas tylko od prowadzenia niesprawiedliwych wojen, dowolnego wydzierania nam życia, dóbr i majątków, rozerwać zamierzył. Związek ten utrzymywał się już lat dawnych, za zgodą mistrza i zakonu, za potwierdzeniem i opisami cesarskiemi, w ciągłém praw swoich użyciu i wykonaniu. Aliści zakon z największém sił wytężeniem, wszelkiemi środkami i zabiegami starał się go zniweczyć, tak dalece, że nas jak pogan i odszczepieńców przed papieżem oskarżał, a później przed sąd cesarski powołał. W wymierzonym w ten sposób zamachu na nasz związek nie miał