Strona:Jana Długosza Dziejów Polskich ksiąg dwanaście - Tom V.djvu/187

Ta strona została przepisana.

lacy klęskę tę ponieśli słusznie za swoje nieprawości; ponieważ idąc na wojnę dopuszczali się rozlicznych i większych, niżby nieprzyjaciel mógł wyrządzić, gwałtów i srogości na swoich własnych ziomkach, a zwłaszcza majątkach i osobach duchownych. Przed bitwą nie westchnęli o pomoc do Boga, mniemając, że sami swą odwagą zwyciężą. Prócz tego, udzielone Żydom przez króla i panów koronnych z zniewagą świętej wiary katolickiej wolności, o które Zbigniew kardynał i biskup Krakowski i mnich Jan z Kapistranu publicznie króla karcili, a których on jednak nie odwołał, ściągnęły gniew Boży na króla i naród cały. Inne nareszcie mnogie przestępstwa, gwałty, łupieże i rozboje, na które żadnej nie było kary, na taką zasłużyły pomstę nieba, że wielką liczbę Polaków mała nieprzyjacioł garstka zwyciężyła, a pychę ich, łakomstwo i nieprawość Bóg słusznie tak ohydną klęską ukarał. Gdy z odgłosu wieści i przez gońców przyszła o niej wiadomość do Polski, tak wielki żal i smutek wszystkich ogarnął, że zewsząd same tylko odzywały się płacze i narzekania; nigdy bowiem nie czytano w kronikach, żeby Polacy od tak słabego i nikczemnego nieprzyjaciela takiej doznali klęski. Wtedy dopiero, acz późno, poznawać poczęli, że Bóg sprawiedliwy, który wszelkich grzechów i nieprawości surowym jest karcicielem, zasłużoną dotknął ich przygodą; że sami swoją bezbożnością wywołali gniew jego i pomstę, i nie siłą nieprzyjaciół ale własnemi pokonani byli występkami. Słusznie więc król z swemi wodzami i starszyzną uległ takiej klęsce i sromocie, i chwałę zwycięztwa utracił, że przestępcom dozwolił broić bezkarnie. Jakoż owę przegraną przypisywano nadużyciom Polaków, którzy idąc na wojnę rabowali kościoły i włości, gwałcili dziewice, i innych tego rodzaju dopuszczali się występków, wołających o pomstę do nieba, wtedy właśnie, gdy najbardziej błagać go trzeba było o łaskę. Czémże bowiem różni się od nieprzyjaciela ten, co po nieprzyjacielsku uciska ludzi, których zasłaniać był winien swoją opieką? Cięższym owszem jest grzechem na swoich niżli na obcych napaści czynić, braciom swym niż przeciwnikom własność wydzierać. I sami to nieprzyjaciele uznawali, że przegrana Chojnicka nie tak skutkiem była gnusności i niemęztwa Polaków, jako raczej przepuszczoną z nieba plagą, gdy po zniesieniu już nieprzyjacielskich wodzów i zastępów, mając w ręku swoich zwycięztwo, upuścili je i oddali zwyciężonym. Wielka była radość w Marienburgu, gdy oblężeni w nim mistrz i komturowie dowiedzieli się o tém zwycięztwie, co poświadczało ciągłe bicie we dzwony. Nie wszyscy jednak Krzyżacy cieszyli się w duszy tą pomyślną wieścią. Niektórzy bowiem przeczuwali z obawą, że po tej nie bitwie, ale krwawej przeprawie, sroższa burza i większe czekało ich niebezpieczeństwo. Wielu przeto wydalało się zawczasu i występowało z zakonu. I nie omyliły ich wcale wróżby. Tak przeważnie bowiem król Kazimierz za łaską Bożą