Strona:Jana Długosza Dziejów Polskich ksiąg dwanaście - Tom V.djvu/78

Ta strona została przepisana.

łaniec i Nowe miasto przybył do Niepołomic. Tu zabawiał się przez dni kilka łowami, a w Niedzielę przed uroczystością Oczyszczenia N. Maryi wjechał do Krakowa, gdzie na jego przyjęcie wyszły z czcią wielką processye wszystkich kościołów. Wysiadywał odtąd król Kazimierz w Krakowie wraz z matką swoją królową Zofią nie tylko przez całe zapusty, ale aż do środopościa, zajmując się sprawami królestwa. W ciągu tego czasu pozjeżdżało się do Jego Królewskiej Miłości wielu książąt, jego rówienników, a mianowicie Bolesław książę Mazowiecki, Mikołaj i Wacław książęta Raciborscy, i Bolesław książę Cieszyński. Dla uczczenia przybyłych gości, rycerstwo Polskie z rozkazu króla Kazimierza wyprawiało przez całe zapusty gonitwy rycerskie z kopijami; dawano i inne widowiska. Ponieważ zaś w roku przeszłym niektórych kupców Krakowskich, a zwłaszcza Mikołaja Wierzynka, rozbito i złupiono na pięć tysięcy czerwonych złotych w gotowiznie i rozmaitych drogich towarach, a podejrzenie padało na niektórych z pomiędzy szlachty, przeto tak rajcy jako i kupcy Krakowscy wynosili do króla prośby, połączone z płaczem wielkim i żalami, które samemu królowi łzy wycisnęły: „aby raczył ująć się za ich krzywdy, szkody tak wielkie i żelżywości, i władzą swoją zmusić wydzierców do oddania rzeczy zabranych, a kraj oczyścić z łotrostw i rozbojów.“ Wzruszony słusznie ich skargami, kazał król Kazimierz w ziemi Krakowskiej ustanowić rug, i zalecił usilnie, aby się starano wykryć owych łotrów i rozbójników, a zwłaszcza wybadać tych, na których powszechne było podejrzenie, że oni rozbili kupców Krakowskich. Zwołano zatém zjazd prowincyalny, na który przybyli Zbigniew kardynał i prawie wszyscy panowie i dostojnicy ziemi Krakowskiej i Sandomierskiej w Niedzielę drugą postu do Krakowa. Tak rzeczony Zbigniew, jak i większa część panów, osądzili za rzecz najlepszą i najzbawienniejszą ustanowić niezwłoczne śledztwo czyli rug w celu karania i wytępienia łotrów i rozbójników, aby bezkarność nie ośmielała zbrodni. Sprzeciwiała się temu część mniejsza, której głową był Jan z Tęczyna wojewoda Krakowski. Przez swoję wziętość i znaczenie pociągnął on za sobą wielu, osobliwie takich, którzy albo sami poczuwali się do winy, albo się obawiali o swoich krewnych. Pojmowała jednak strona liczniejsza, że nie dlatego rzeczony wojewoda odmiennego był zdania, iżby chciał łotrom i rozbójnikom folgować, albo utaić ich niecnotę; wiedziano bowiem, że w całém życiu potępiał ich słowem i czynem; ale z obawy, że przez ustanowienie takowego sądu upadłyby świeże sejmu Piotrkowskiego uchwały, a ustaliła się władza i panowanie króla, któremu wszyscy postanowili odmówić posłuszeństwa, pókiby nie zatwierdził praw i przywilejów królestwa jawnie i wyraźnie, nie składając się żadnemi przeszkodami ani wymówkami. To jednak szczere jego, jak się zdawało, przekonanie obraziło