Strona:Jana Długosza Dziejów Polskich ksiąg dwanaście - Tom V.djvu/79

Ta strona została przepisana.

nie tylko króla, ale wielu prałatów i panów; zkąd nie uniknął głosów niechętnych i potwarzy. Jego bowiem opór, i tych, którzy z nim dzielili zdanie, stał się powodem, że uchwalę króla Kazimierza i panów koronnych ustanawiającą pomienione rugi wstrzymano i na inny czas odłożono. Powzięli ztąd otuchę łotrzy i rozbójnicy, którym już były serca upadły, i tém śmielej poczęli ludziom wyrządzać krzywdy. A gdy uszło bezkarnie Piotrowi Szafrańcowi, podkomorzemu Krakowskiemu, o którym powszechna wieść niosła i widoczne mówiły poszlaki, że Wierzynkowi rajcy on pod Seceminem pięć tysięcy czerwonych złotych zabrał, głuchy na wyrzuty własnego sumienia i głośno oskarżające go wieści, tém bardziej jeszcze ozuchwalił się, i nie tylko już na prywatnych obywateli i ziomków, których nocą chwytając wywoził do Szlązka i Morawy, i za niecne myto przedawał, ale na samego nawet króla Kazimierza zdradzieckie czynił zamachy; wynajdywał środki, jakby kogo mógł złupić, obrać z wszystkiego lub zabić. Niektórzy z takich łotrów pieniędzmi okupowali się od kary; za ich więc przykładem inni, zuchwale podnosząc głowy, rzucali się na ludzi spokojnych, niewinnych i prawych. A tak bezkarność coraz większe mnożyła przestępstwa. Obyczaje tak były zepsute, że niektórzy z starszych panów koronnych osłaniali swoją opieką jawnych rozbójników, albo przebaczali winy łotrom i złodziejom: puszczając zatém bezkarnie przestępców, godnych największej kary, wszystkim cnotliwym gotowali zgubę. Możnaby pozwolić na pobłażanie zbrodniarzom, z pobudek samej litości i wyrozumienia nad ludźmi, gdyby takowa litość nie prowadziła za sobą powszechnej klęski. Lepiej więc było i bezpieczniej owych winowajców nie oskarżać, niżeli oskarżonych puszczać bezkarnie: albowiem wolno puszczeni tém śmielej potém dopuszczali się największych zbrodni, jako to, morderstwa, grabieży, chwytania i więzienia ludzi niewinnych, acz prawi i uczciwi ludzie utyskiwali, że łotrów nie karano za ich niecne czyny. A gdy nie było karciciela, któryby przestępców ukracał i powściągał, poczęły znowu powstawać zbrodnie i zdradziectwa.

Król Kazimierz wyprawia wojsko do Mołdawii, a wypędziwszy z niej przywłaściciela rządów Bogdana, usiłuje przywrócić na hospodarstwo Alexandra syna Eliasza wojewody.

Kazimierz król naglony wielokrotnemi poselstwy Alexandra wojewody Mołdawskiego i przychylnych mu bojarów, po naradzeniu się z swemi prałatami i pany, w czasie pobytu swego w święta Narodzenia Pańskiego w Sandomierzu, wojsko ściągnione z Rusi i Podola wysłał przeciwko Bogdanowi, który był opanował Multany, twierdząc, iż był