nas wielce obchodziła: korzystając z spokojności, która panuje w kraju, puszczę się w drogę, żeby widzieć Piramidy, i nieomieszkam oznajmić Ci, com widział i jakim sposobem widziałem.
Najpierwszy raz postrzegłem Piramidy, kiedy płynąc z Rozetty do Kairu, stanąłem u brzegu Delty. O dziesięć mil byłem od nich odległy, gdy mi się zdawały jak góry, których białość oznaczała wielką bardzo wyniosłość. Straciłem je z oczu, przybliżając się do Kairu, i nieodkryłem je jak przy Gizeh. Odległość wsi téj od Piramid jest o trzy mile, a zdaje się, że niemasz więcéj jak sześćset kroków. Doskonale rozeznawać mogłem różne ich spojenia aż do rozdziałów nawet kamieni, które zdawały mi się naówczas wielkości naszych cegieł, i oczy moje mierząc wysokość tych gmachów na téj fałszywéj skali, nic w nich nie znajdowały dziwnego. Toż samo zdarzyło mi się u świętego Piotra w Rzymie, i zdarzyć się koniecznie powinno na widok każdéj budowy, kiedy doskonała propor-