czu przepędziła; czwartego ujrzała tęż samą staruszkę, która tak do niéj mówiła: »Kochana Fatme! wiem ja o twojem nieszczęściu, smutne jest zapewne, i Kassem w głowę zaszedł; ale choćbyś cały rok płakała, już się to nie odmieni, i lepiéj byłoby daleko, żebyś pomyślała o innym mężu.« Fatme otarła piękne swe oczy, i wyznała tę prawdę, lecz rzekła: »Nie znałam tylko Kassema, któregom więcéj nad życie kochała, i niewiem jak sobie postąpić, żeby innego znaleść małżonka?« »Moją to będzie rzeczą (odpowiedziała Emina), i biorę na siebie znaleść ci takiego, który ci się zapewne podoba; lecz ułożenie jego przeciwne jest wcale i zwyczajom i skromności naszéj: chce wprzódy widzieć swą żonę niźli ją sobie zaślubi; do ciebie zatém należy poddać się téj jego chęci, jeżeli sądzisz rzecz dogodną dla siebie.« Fatme smutną tylko widziała przed sobą przyszłość i mało sposobu do życia; przedsięwzięła zatym dać się powodować staruszce: niewiedziała jeszcze, że hipokryta jest jak trzcina która przebija rękę chcącą wesprzeć się na niéj. Emina zaprowadziła Fatmę do Omara, który wsparty licznemi sposobami, z łatwością
Strona:Jana Hr. Potockiego Podróż do Turcyi i Egiptu.djvu/52
Ta strona została uwierzytelniona.