nigdy nie sprzykrzy, więc uwalniamy pana hrabiego od obowiązków hetmana, przez sam już wzgląd na krótki wzrok jego, i poszukamy sobie drogi bez jego sternictwa.
Nie byłby zresztą literat p. Borkowski tem, czem jest, to jest, korsarzem w polemice, gdyby się nie był odwzajemnił Gazecie Narodowej za to, iż wydrukowała wystosowaną do niego, nieco natarczywą interpelację jednego z wyborców Samborskich. Wyborca pytał przerażony, czy p. hrabia doprawdy pochwala program moskiewski — a p. hrabia odpowiada, że Gazeta jest organem moskiewskim! Zaatakował nas tu p. hrabia na polu, na którem mamy stanowczą przewagę nad nim, a to tak dalece, że nie potrzebujemy wcale bronić się przeciw temu zarzutowi, bo nie pochwalaliśmy nigdy nic moskiewskiego, podczas gdy panu hrabiemu wydarzył się ten przypadek, i p. hrabia widział się zniewolonym tłumaczyć się publicznie, że była to tylko nierozwaga z jego strony. Musiało to być coś bardzo w oczy bijącego, skoro nietylko wyborca, korespondujący do Gazety Narodowej, ale nawet cały zastęp przyjaciół posła Borkowskiego w „Organie demokratycznym“ uważał za potrzebne prosić go o „wyjaśnienie“. Zagadnięty ze wszystkich stron, p. hrabia „wyjaśnił“ rzecz w sposób, któryby przyniósł zaszczyt talentom krasomówczym najbieglejszej w ustnych rozprawach damie, trudniącej się en détail sprzedażą pietruszki na przedmieściu Krakowskiem, czyli, jak raczy wyrażać się p. hrabia, najwięcej pyskatej przekupce. Ażeby nie pozbawić czytelników naszych sposobności poznania dzisiejszego stylu autora Parafiańszczyzny, podajemy im tu antologię z tego najnowszego płodu jego muzy:
— Pan hrabia dowiedział się wprawdzie, że „Narodówka“ dopuszcza się w przedmiocie jego listu różnych pajacowskich fyrtanin,“ ale „nie widział potrzeby stawania przed kratki w skutek wyzywającej hałaśliwości gazety, sponiewieranej przez wszystkie rodzaje plugawego wyuzdania.“ — Gazeta miała wprawdzie już raz przyjemność polemizowania z panem hrabią, ale czyniła to bez tak energicznych zwrotów mowy, mimo to pan hrabia, jak widać, pamięta jej to bardzo dobrze. Jakichże-to niemożliwych ideałów grubiaństwa byłby dosięgnął pegaz Cymbalady, gdyby n. p. Gazeta była nazwała niektóre niespodziane fajerwerki pana hrabiego „pajacowskiemi fyrtaninami!“ Dykcjonarz polski, węgierski i moskiewski nie byłby wystarczył p. hrabiemu do napisania odpowiedzi. A jednak, co uchodzi p. hrabiemu, powinnoby uchodzić i demokratycznej Gazecie. Ale dosyć tego, — p. hrabia sam, wykrzyczawszy się do woli — kończy tą piękną sentencją: „Rozsądny patrjotyzm nie szuka odwetu, jak przekupka, w zelżywem szkalowaniu.“ Gdyby zamiast słów: „rozsądny patrjotyzm“ substytuowano w powyższej formułce nazwisko szanownego posła Samborskiego, brzmiałaby ona tak: „Leszek Dunin Borkowski nie szuka odwetu, jak przekupka, w zelżywem szkalowaniu.“ Czytelnicy raczą osądzić, o ile sentencja, tak przeistoczona, byłaby prawdziwą.
I wyborcy swemu, który napisał ową korespondencję do Gazety, nie może przebaczyć pan hrabia. Czemu ten wyborca nie podpisał się swojem nazwiskiem? Może nie chciał, by p. hrabia w odpowiedzi nie połączył jego nazwiska z wyrazami jak „wyzywająca hałaśliwość, sponiewierana przez wszystkie rodzaje plugawego wyuzdania“. Są ludzie, którzy na
Strona:Jana Lama Kroniki lwowskie.djvu/138
Ta strona została skorygowana.