warunkach, t. j. wysłać na nowo delegację z lepszemi szansami powodzenia, niż w roku przeszłym. Wszystko to jest jeszcze dosyć vefassungstreu, i Niemcy, przypatrzywszy się przez okulary całemu wnioskowi wraz z motywami, przestaną się gniewać. Jurydyczny początek mowy dr. Smolki jest wodą na ich młyn konstytucyjny, a fejletonowe zakończenie tej mowy nie obchodzi ich wcale.
Co im do tego, kto w Towarzystwie demokratycznem lwowskiem jest „rozhukanym koniem“ a kto „ogonem“? Albo co im to przeszkadza, że chorzy w Szczawnicy, w chwili wolnej od cierpień fizycznych, użyczyli moralnego swego poparcia odwołaniu uchwały sejmowej z dnia 2. marca 1867? Uwierzą oni chętnie, że dr. Smolka nie chciał im zrobić figla, bo w istocie wypłatał on figla tylko tym, którzy sarkali na delegację i pociągali ją do odpowiedzialności za jej czynności w Wiedniu. Dr. Smolka wnioskiem swoim utworzył konduktora, po którym mogą ześliznąć się nieszkodliwie wszystkie gromy, zawarte w wniosku dr. Zyblikiewicza, jako to: nieuznanie ustaw grudniowych, potępienie delegacji, iż przed uchwaleniem tych ustaw nie opuściła Wiednia i t. p. Sejm wysłał delegację w myśli, że ona mu stanie za adres, wyrażający życzenia kraju; delegacja zaś wzięła udział w uchwaleniu ustaw, wprost przeciwnych tym życzeniom. Mogło to spowodować burzę, ale znalazł się Franklin, który wynalazł konduktora na pioruny sejmowe. Tak rozumuje ta część „Ulicy“, która nie brała udziału w fakelcugu i nie podpisała petycji demokratycznej.
W okolicy Paraguay, zamieszkanej, jak wiadomo od tygodnia czytelnikom naszym, przez Albinosów czyli murzynów białych, toczy się w tej chwili nader zacięta walka z Brazylijczykami. Mówią, że naczelny wódz Paragwajczyków przygotował jakiś nader sprytny, tajemny plan, z którym jednakże wyjedzie dopiero w ostatniej chwili, a to z obawy, by Gazeta Narodowa intrygami swojemi przed czasem nie sparaliżowała jego projektów. Odkąd atoli sławny tajemny plan zwycięzcy z pod Gdowa zrobił owe niezmierne fiasco pod Sadową, publiczność paragwajska i brazylijska okazuje się nader niedowierzającą pod względem podobnych sekretów strategicznych, i można wątpić, by wiadomość o niespodziance, przygotowanej przez wodza paragwajskiego, napełniła kogokolwiek otuchą i wiarą w po-