większą prawdę. Chory, który myśli, że jest dziennikarzem, wspomina z uwielbieniem o towarzyszu moralnej swojej niedoli, który ma siebie za Rejtana. Inny znowu ubrdał sobie, że jest prorokiem, wyciąga dłonie jak papież i błogosławi tamtym obydwom.
Zawsze to swój znajdzie swego. Ot i pewien były poseł, któremu zdawało się, iż prędzej lub później wyjdzie na Rejtana, znalazł Organ demokratyczny, w którym wydrukował mniemaną historję mniemanych swoich zapasów z mniemanymi przeciwnikami politycznymi. We wszystkich tych halucynacjach, Gazeta gra oczywiście rolę duszącego upiora — ale nie mogąc tym panom zaaplikować niezbędnej im zimnej kąpieli, zrzec się musi wszelkiej próby przekonania ich dowodami i wywodami logicznemi. Są głowy i czaszki, tak dobrze blindowane, że raczejby można zatopić monitora za pomocą zwykłej baterji polnej, aniżeli zrobić wyłom w owym pancerzu moralnym pociskami najpotężniejszego wagomiaru loicznego. Szkoda prochu i fatygi.
Na przedmieściu Stryjskiem opowiadają, że kolega mój, kronikarz codzienny, bombardując od niejakiego czasu szanowny urząd budowniczy miejski, w czem i ja mu według sił moich pomagałem, natrafił przecież na jakieś słabe miejsce w pancerzu municypalnym i nie wystrzelał swej amunicji nadarmo. Nie wiem, czyli to można przypisać artyleryjskim zdolnościom mojego kolegi, ale to pewna, że przedmieście powyżej wymienione, wbrew wszelkim tradycjom budownictwa miejskiego, nagle obdarzone zostało względami władzy, która dotychczas bardzo po macoszemu z niem się obchodziła. Już od jakiegoś czasu krążyły tam głuche wieści, że zanosi się na coś wielkiego, zwożono fury kamieni i robiono inne tajemicze przygotowania, aż nagle pewnego poranku, rydle, motyki i młoty rozpoczęły cywilizacyjną pracę i w krótkim czasie stanął wzdłuż prawej strony ulicy Stryjskiej piękny i równy chodnik kamienny. Dzieło to, swojego czasu uważane jako niemniej trudne od kolei przez Semmering, albo przez Mont-Cenis, będzie pomnikiem postępowych dążności naszych władz gminnych, pomnikiem kamiennym, a więc trwalszym od owych tyk drewnianych z niemieckiemi napisami: Kinder-Rasen, świadczących o niewygasłem w sercach urzędu budowniczego poczuciu jedności przedlitawskiej. A więc od ulicy św. Mikołaja, aż do ulicy prowadzącej do stawu Pełczyńskich, wznieśmy po prawej stronie przedmieścia Stryjskiego okrzyk: „Niech żyje urząd budowniczy!“ — nie zważając na to, co powie lewa strona i wszyscy inni malkontenci miejscy.
Ja, und die Gallmeyer soll leben! — dodajmy jeszcze, ażeby uczynić zadość względom politycznym na jedność i całość monarchii. Odkąd artystka ta gości w naszem mieście, wszelka opozycja przeciw ustawom grudniowym jest, ubezwładnioną. Towarzystwo narodowo demokratyczne nie mogłoby zebrać kompletu wieczorem, bo większa część członków jest na przedstawieniu Wiener G'schichten i Gebildete Köchin — a w dzień ci sami członkowie zajęci są troską o bilety do teatru, albo o zarobienie pieniędzy na te bilety. Główny interes opozycji i stronnictwa „guwernemantalnego“ koncentruje się około Die schöne Helena: Mniej daleko zajmują się tem, jak dalece ks. Pietruszewicz odsłonił swoje zdanie co do jedności języka piśmiennego małoruskiego z wielkoruskim, aniżeli tem, jak delece Ona raczyła odchylić swoją tunikę w chwili, gdy po wykradzeniu przez
Strona:Jana Lama Kroniki lwowskie.djvu/144
Ta strona została skorygowana.