tysiącznych względów wypowiedzieć tego na wezwanie pierwszego lepszego krzykacza. Potrzeba zostawić krajowi, by sobie sam zdał z tego sprawę, czy mu teraz lepiej, czy gorzej — czy mamy iść dalej tą samą drogą, czy nanowo wrócić do biernej roli, którą graliśmy przez lat dziewięćdziesiąt.
Niewdzięczne to na pozór zadanie, być pośrednikiem między dwiema stronami, którym interes każę się zbliżyć do siebie, a które rozdziela odwieczna antypatja. Ale rozumna większość kraju umie jednakże ocenić to poświęcenie, jeżeli jest tak bezinteresowne, jak w tym wypadku, o którym mowa. Ziemiałkowski, powiadają niektórzy, zaprowadził nas do Wiednia, abdykował za nas z godności narodowej i t. d. Przynajmniej, mówią drudzy, nie on, ale kto inny został za to ministrem, kto inny wziął ordery, kto inny zyski. Kto inny także drapuje się dziś w togę rzymską i każę się wielbić jako mąż ludu, jako Katon nieugięty, gotów raczej zginąć, niż ustąpić. Katonem trzeba było być wtenczas, kiedy naród przelewał krew na polu bitwy. Dziś, pod opieką jakich takich ustaw, zapewniających wolność i nietykalność osoby, nic łatwiejszego, jak przeżuwać oklepane frazesy, a zawsze łatwiej powiedzieć najpiękniejszą i najdłuższą mowę, niż ulżyć w czemkolwiek krajowi.
Na dziś muszę raz jeszcze skonstatować, że wdzięczna funkcja skrajnej opozycji, i niewdzięczna, ale pożyteczna misja galicyjskiego ministerjalizmu, nie przypadła w udziale temu stronnictwu, do którego liczy się poseł Ziemiałkowski. Przy specjalnej dyskusji nad uchwałą sejmu w sprawie ustaw zasadniczych, operował ze strony ministerjalnej korpus, złożony z samych książąt, hrabiów i wice-hrabiów, jakoteż z takich, którzy już mają złote kołnierze. Gdyby powołano do gabinetu jeszcze jednego ministra-rodaka, Galicja przeniosłaby się na prawdę cała na tę stronę Litawy, po której leży Wiedeń. Tkwią w nas skarby konstytucjonalizmu grudniowego, które rząd mógłby doskonale zużytkować, byle się poznał na nich. Czy się pozna?....
Przygotowania na przybycie N. Państwa zajmują dziś wszystkie umysły i ręce. Komitety rozwijają niezmierną czynność: rozpoczęto budowę bram tryumfalnych, zamówiono chorągwie itp. Więcej jeszcze ruchu widać w przygotowaniach, czynionych przez osoby prywatne. Tworzy się miejskie banderjum konne, którego członkowie, ubrani w mundury narodowe polskie o barwach domu Wittelibach, konwojować mają powóz N. Pani od dworca do placu namiestnikowskiego. Słychać także o podobnem