Strona:Jana Lama Kroniki lwowskie.djvu/164

Ta strona została przepisana.

banderjum, formowanem przez obywateli wiejskich. W hotelach pozamawiane już od tygodnia wszystkie pokoje na czas od 1. do 7. października, i to po cenach prawie koronacyjnych. Za pokój frontowy w hotelu Angielskim zapłacono po 15 złr. za dobę, Tapicery, malarze pokojów, rzemieślnicy różnego rodzaju płacą się na wagę złota, wszystkie pracownie krawieckie dniem i nocą zajęte są szyciem kontuszów i żupanów: niejeden co dawniej sprzyjał z duszy obcinaniu rogów od konfederatek po ulicach, teraz na łeb na szyję sprawia sobie strój polski, bo na balu, dawanym dla cesarstwa, będą miały wstęp tylko mundury i kontusze, oprócz poważnych strojów żydowsko-polskich. Arystokracja wystąpi nader świetnie, niektórzy panowie pozamawiali aż z Londynu ciężkie jedwabne materjena kontusze i żupany. Brak pasów, karabel i kołpaków daje się czuć dotkliwie przy tak wielkim popycie, tylko na brak butów nikt nie może narzekać w tych błogosławionych królestwach Galicji i Lodomerji, a najmniej już opozycja; świta N. Państwa będzie nader liczną, około 260 osób. Program uroczystego przyjęcia nie obejmuje iluminacji, bo cesarz wyraził się, że nie życzy sobie tego zapewne ze względu na wielkie koszta, jakich to wymaga. Jednakowoż zdaje się, że i bez osobnego zarządzenia w programie, miasto będzie iluminowane. Czynności ochmistrza dworu N. Pani pełnić będzie przez cały czas pobytu cesarstwa w Galicji hr. Adam Potocki, klucze miasta Lwowa wręczy cesarzowi p. Kasper Boczkowski. Organizuje się już straż obywatelska, która wyręczy policję w utrzymywaniu porządku; przewodniczyć jej ma p. Feliks Piątkowski. Nie skończyłbym, gdybym chciał wyliczać wszystkie szczegóły przygotowań, wolę tedy odesłać czytelników zamiejscowych do opisu uroczystości, gdy te już nastąpią, a miejscowi obejdą się tym razem bez sprawozdawcy, bo będą widzieli wszystko na własne oczy.
Tutejsza kolonia niemiecka nie może pogodzić się z myślą, by Najj. Pan odwidzał Galicję w chwili, kiedy w obec trwających rozpraw sejmowych uczucia nasze specyficznie narodowe rozbudzone są w wyższym stopniu niż zwykle. Niemcy uważają całą monarchię za swoją własność, a sejmy krajowe, nawet sejm węgierski są to w ich oczach zabawki, któremi pozwolono ludom cackać się czas jakiś, póki po roku 1867 nie nastąpi 1869, tak jak rok 1849 nastąpił po roku 1848. Zapominają, że Austrja w tych dwudziestu latach przeżyła dwa wieki, postarzała się i nie może już wyprawić takich skoków politycznych, jak dawniej. To też niektórzy cywilizatorowie pospuszczali nosy na kwintę, inni znowu stanęli — w opozycji! Właściciel hotelu p. L., członek Towarzystwa strzeleckiego, odmówił przyczynienia się do składki na uroczyste przyjęcie cesarza przez to Towarzystwo, bo, jak twierdzi: Es ist gar nicht wahr, der Kaiser kommt nicht und kann nicht kommen; die Minister möchten ja alle abdanken! Pan L. wyobraża sobie zapewne, że w Austrji tak trudno o innych ministrów, albo że ministrowie podają się pierwej do dymisji, nim muszą.
W pierwszych dniach tego tygodnia krążyła po mieście, zabawna dosyć pogłoska: opowiadano, że niektórzy „panowie“ chcą postawić wniosek, by sejm przeniesiono do Krakowa, bo tu nie mogą obradować pod presją „ulicy“. Najpocieszniejszą stroną tego żartu jest to, że nie jest on wcale żartem. Panowie ci znają ulicę lwowską tylko z artykułów Czasu, któremu wszystko, co nie jest salonem albo przedpokojem, wydaje się —