tryumfalną, z nowiuteńkiemi kontuszami, kołpakami i t. p.? co nareszcie zrobić ze strażą obywatelską, która pała chęcią utrzymywania porządku i bezpieczeństwa publicznego? Jak widzimy, podróż Najj. Pana ma znaczenie nietylko polityczne, ale jest także kwestją wielkiej bardzo wagi dla kronikarza. Kto wie nawet, czy kontusze, kołpaki, chorągwie i bramy tyumfalne, należące do referatu kronikarskiego, nie odgrywają w tej sprawie ważniejszej roli, niż jej strona polityczna. I tak n. p. książę X., w skutek zapowiedzianego przyjazdu Najj. Pana do Galicji, przypomniał sobie swoje pochodzenie polskie, kazał sobie po raz pierwszy w życiu uszyć kontusz. Jest więc nadzieja, iż pomyśli o tem, że teraz wypadałoby już koniecznie postarać się o uwolnienie fundacji Skarbkowskiej od ciężaru utrzymywania teatru niemieckiego, albo o przeniesienie zarządów kolei żelaznych galicyjskich do kraju. Kronikarzowi tedy, zdającemu sprawę o objawach podrzędnej wagi, książę X. przedstawia się w kontuszu z wylotami jako nieodrodny potomek wielkich hetmanów, wojewodów i kasztelanów, który przestanie być — ein gemüthlicher Wiener, i nie będzie przemawiał za tem, by rezydencja Naddunajska nie straciła kilkadziesiąt tysięcy dochodu z dodatku gminnego, gdyby zarządy kolei żelaznych przeniesiono do Lwowa albo do Krakowa. Już to strój obowiązuje zwykle, ale czasem idzie swoją drogą, a polityka swoją. Z tego zaś wypływa, że ja, jako niezajmujący się polityką, nie jestem bynajmniej obowiązany odpowiadać na pytanie, czy N. Pan przyjedzie do Lwowa, a tem mniej mogę powiedzieć, co pp. burmistrze, marszałkowie powiatowi i t. d. poczną z swojemi nowo sprawionemi kontuszami, albo co plac Marjacki pocznie ze swoją bramą tryumfalną, której nie można sprzedać na tandecie, jak kontusz? Co się tyczy straży obywatelskiej, radziłbym, by jej się nie pozbywano tak jak niepotrzebnych kontuszów, — lepiej ją wcielić napowrót do towarzystw i stowarzyszeń, z których wyszła, a które tymczasem umierają na suchoty.
Wspomniałem powyżej o teatrze niemieckim. Żywimy tu nadzieję, że sejm przedsięweźmie nakoniec coś stanowczego, by fundację ś. p. Skarbka uwolnić od tego ciężaru. Tym n. p. posłom, którzy korzystają z bytności we Lwowie, by widzieć Szejne-Helenę, obiecujemy uroczyście, że na czas każdorazowej sesji sejmowej będziemy sprowadzać umyślnie dla nich Gallmayerkę albo Geistingerkę, byle głosowali za jak najenergiczniejszemi krokami ku uwolnieniu nas od przymusowego utrzymywania sceny niemieckiej przez rok cały. Nawet w §.11. ustawy o reprezentacji państwa nie stoi to, że dla całości i bezpieczeństwa monarchii koniecznem jest, aby p. Konig pobierał corocznie 6.000 złr. z funduszu, przeznaczonego na cele dobroczynne, ażeby nie wolno było dawać we Lwowie ani opery po polsku, ani więcej jak 110 przedstawień polskich, ani założyć drugiego teatru przy Skarbkowskim. Nareszcie i kultura niemiecka nie straci na tem, jeżeli artyści i artystki, których w ojczystym kulturlandzie nikt nie chce widzieć ani słyszeć, nie będą pobierać zapomogi za granicą. Wrócą do domu, pomnożą liczbę rąk do roboty, będą pracowitemi kucharkami, pokojówkami, zwinnymi kielnerami i dienstmanami, słowem, równie wzgląd na gospodarstwo narodowe, jak na interes sztuki i cywilizacji nakazuje, by raz już zwinięto zakład tak niepotrzebny i kosztowny.
Strona:Jana Lama Kroniki lwowskie.djvu/167
Ta strona została przepisana.