Strona:Jana Lama Kroniki lwowskie.djvu/172

Ta strona została przepisana.

Na zakończenie całej tej sprawy żydowskiej wypada mi jeszcze skonstatować, że Organ demokratyczny przyznaje się teraz sam do autorstwa pomysłu wyprawienia pochodu na cześć hr. Gołuchowskiego, powiada bowiem, że „charakteryzującą źródło owego pochodu jest okoliczność, iż na przedmieściach lwowskich poruszono proletarjat uliczny w celu zgromadzenia się o godzinie 8ej wieczór przed ratuszem“. Ktokolwiek zna choćby ze słyszenia stosunki lwowskie, ten wie, że w najbezpośredniejszych stosunkach z proletarjatem ulicznym zostaje właśnie Organ demokratyczny, i że nikt inny nie mógł go „poruszyć“, jeżeli go w ogóle kto poruszał.
Ogólny zły humor galicyjski udzielił się także Czasowi. Starowina gniewa się na Gazetę i na Dziennik Poznański, że go napominały, by po zapadłej uchwale sejmowej schował do kieszeni swoje, na każdy sposób przynajmniej spóźnione rady. Jeżeli Czas ma jaki powód do gniewu, to chyba ten, że wraz z nim napominano i opozycję do poddania się pod uchwałę większości. Zestawienie to dwóch skrajnych stronnictw w dziennikarstwie naszem, było rzeczywiście nieco ubliżającem dla Czasu, i możnaby na przyszłość nie robić mu więcej tej krzywdy. W ogólności dzienniki polskie powinneby przyzwyczaić się, nie brać do wiadomości tego, co wobec każdorazowej konstelacji politycznej plecie Piekarski na mękach, pokutujący w szpaltach Organu demokratycznego.
Jak z jednej strony mało ważą na szali wypadków fantazje i brednie tego rodzaju, tak znowu trudno zaprzeczyć, że i najlogiczniejsze wywody, zmierzające dalej niż poszedł sejm, nie osłabiałyby bynajmniej stanowiska, jakie tenże zajął wobec centralistów. Wszystkie zaś głosy lękliwe, konserwatywne, mogą być przez przeciwników naszych tłumaczone tak, że w kraju jest stronnictwo, które nie chce domagać się zmiany konstytucji, i tylko radeby w adresie wypowiedzieć kilka ogólnikowych, nic nieznaczących frazesów o potrzebie samorządu. Dlatego też mało zależy na tem, czy Organ demokratyczny poczuje się w tej chwili do obowiązku solidarności lub nie, a ważnem byłoby, ażeby Czas nie pomnażał szeregu dzienników, piszących w interesie rajchsratu i ministerwa. Czas zarzucił Gazecie, że zachowanie się jej podczas ostatnich obrad było niejasne! Jest to fałsz. Jeszcze przed otwarciem sejmu Gazeta kreśliła swoje stanowisko w kilku artykułach, które były nawet podane w streszczeniu przez dzienniki wiedeńskie jako program „umiarkowanego“ stronnictwa polskiego. W artykułach tych wykazano obszernie, że Galicja potrzebuje przynajmniej takiego samorządu, jaki uzyskała Kroacja, i że o zmianę konstytucji w tym duchu powinniśmy się upominać u Rady państwa, t. j. nie pomijając form parlamentarnych, utworzonych przez konstytucję grudniową. Właśnie ta potrzeba zastosowania się do form parlamentarnych, konstytucyjnych, sprawiła, że sejm nie wyszczególnił swoich żądań w adresie, ale w rezolucji. Rezolucja ta nie zawiera wprawdzie nigdzie wyrazu „Kroacja“, bo stały temu na przeszkodzie skrupuły różnych członków komisji, ale punkt za punktem wyszczególnia te same żądania, które Gazeta postawiła wówczas, nim jeszcze Smolce „wyrwał się“ jego wniosek i nim Czas i hrabia Potocki zwrócili uwagę na to, że coś będzie trzeba powiedzieć w sejmie o stanowisku kraju. Gazeta może tedy śmiało twierdzić, że stała od początku na stanowisku, zajętem później przez większość sejmową, a Czas tego nie może powiedzieć o swojem stron-