gnąć stać się naprawdę godnym swojej sławy, więc od tego czasu dziennikarze unikają, salę obrad Towarzystwa, z wyjątkiem dziennikarzy demokratycznych, oswojonych z fizycznemi i moralnemi przypadkami tego rodzaju. Z tego powodu dopiero ze starej Pressy wiedeńskiej dowiedziałem się, że Towarzystwo uchwaliło rezolucję o kilku punktach, z pomiędzy których pierwszy domaga się odbudowania Polski, a następny samorządu dla Galicji i stosunku federalistycznego z resztą monarchii Austrjackiej. Zwrot sum neapolitańskich nie jest objęty tym programem, ani też zaprowadzenie recepisów pocztowych w języku polskim, ale ma być postawioną poprawka, dążąca do tego, by nakazy płatnicze wydawane były po polsku, Ponieważ punkt lszy, zadający odbudowania naszej ojczyzny, będzie musiał być uwzględniony najpierwej, więc ostatnie nie powinneby napotkać żadnej trudności, i dlatego w interesie Krakowa radbym, ażeby rezolucję stylizowano tak: 1. Odbudowanie Polski. 2. Utworzenie osobnej c. k. dyrekcji finansowej w Krakowie. 3. Ad libitum...
Ale niestety, stara Presse myli się — naoczni świadkowie zapewniają mię bowiem, że Towarzystwo narodowo-demokratyczne nie uchwaliło dotychczas jeszcze żadnej rezolucji. Był wprawdzie wniosek, i popierali go różni mówcy, a na ostatku p. Malisz. Ten popierał go tak dokładnie, tak gruntownie, i tak powoli, że tymczasem wszyscy członkowie wynieśli się z sali, został tylko prezes, p. Malisz i — publiczność, ciekawa, jak to się skończy. Skończyło się tak, że prezes odroczył posiedzenie, a pan Malisz poszedł wprawdzie do domu, ale obiecał, że na przyszłych trzech posiedzeniach dopowie, co ma jeszcze do powiedzenia. Tak tedy „stosunek Galicji do Austrji i do innych ziem polskich, z uwzględnieniem programu ks. Czartoryskiego“, postawiony w maju na porządku dziennym Towarzystwa, dotychczas jeszcze nie jest „rozpatrzonym“, i wolno przypuszczać, że przy telegrafach, kolejach żelaznych, iglicówkach i innych przyczynach szybkiego biegu wypadków, stosunek ten ukształtuje się, bodaj czy przy współudziale Towarzystwa, stojącego na straży godności i ducha narodowego. Byłaby to nie lada ironia losu, gdyby tymczasem odbudowano Polskę, a p. Groman ciągle jeszcze miał w swej tece niezreferowany referat o federalistycznym ustroju Austrji i o takim stosuku Galicji do monarchii austrjackiej, w jakim zostają Węgry, tj. w stosunku kwoty na sprawy wspólne i na dług państwa. A jednakowoż w referacie tym powiedziano, że stawia on program nie ostateczny, ale program na dziś i na jutro! Rzecz to nagląca, i potrzebaby ją przecież załatwić jeszcze w tem stuleciu....
Ważne sprawy polityczne utrzymywały przez cały ten tydzień w ruchu wszystkie pióra dziennikarskie, tak, że nawet wielkie przesilenie, któ-