Strona:Jana Lama Kroniki lwowskie.djvu/19

Ta strona została skorygowana.

sama wilczyca mogla n. p. pożreć cielę, konia, albo broń Boże, nawet którego z c. k. urzędników od katastru, ztąd nowe sprostowania, wyjaśnienia i uzupełnienia. Jednakowoż mimo dzisiejszej ostrożności swej, kolega mój obdarzył wczoraj czytelników całym szeregiem nowin miejscowych: napad i rabunek koło mostu św. Jana, samobójstwo żołnierza na szyldwachu, pożar w fabryce zapałek — wszystko to razem powinno zadowolić ciekawych, a może nie zostaje nic, o czem bym mógł zdać sprawę, jak tylko ruch karnawałowy, ruch literacki i artystyczny.
Co się tycze pierwszego, objawia się on bardzo słabo, ale tymczasem z Nowin każdy przekonać się może, że stroje balowe naszych pań będą, bardzo świetne tego roku, i że powinniśmy w budżetach naszych oprócz wydatków na sprawy „wspólne“ preliminować także jak najszczodrzej obliczone kwoty na garderobę piękniejszych połów naszych, jeżeli nie chcemy, by nasze stadła małżeńskie przedstawiały widok takiego rozstroju, jaki panował między Przedlitawią a Zalitawią, nim p. Beust pogodził strony sporne, za pomocą częściowego rozwodu. Mniemam zresztą, że nie w jednym domu zapanowałby pokój rajski i zgoda zupełna, gdyby w nim zaprowadzono system dualistyczny.
Mówią, żo moda jest niestałą, pełną kaprysów i t. d. Otóż w tym roku nie wymyśliła ona dla naszych pań nic nowego. Ta sama oszczędność u góry, i ta sama rozrzutność u dołu co przeszłego karnawału, oprócz nic nie znaczącej zmiany w stosunku objętości sukni do długości ogona. Tylko tarlatany, atłasy i t. p. są innego koloru i po cenach nierównie wyższych; trzeba przecież dać zarobek magazynom mód i tym biednym lichwiarzom, którzy pomarliby z głodu, gdyby zapusty nie otwierały im pola do obszerniejszych spekulacyj pieniężnych!
We wtorek inaugurowano uroczyście tegoroczne zapusty pierwszą redutą. Nie udała się ona, jak zwykle każda pierwsza reduta: naliczono masek zaledwie cztery, a według Dz. Lwowskiego tylko dwie. Pod tym względem, tak jak w sprawie ilości kiksów spiewaka p. Wojnowskiego[1], zachodzi różnica między informacjami „opozycji“, a naszemi. Jeżeli to dłużej potrwa, to każda zabawa karnawałowa może dostarczyć przedmiotu do dyskusji zasadniczej między nami a „nimi, opozycją“.

Wczoraj odbył się także bal żydowski, z którego dochód przeznaczony jest na korzyść uczącej się młodzieży, wyznania mojżeszowego. Widzieliśmy z przyjemnością, że litografowany „porządek tańców“ tego balu ułożony jest nietylko po niemiecku, ale i po polsku. Dowodziło to, że znaczna część wykształconych żydów używa w konwersacji między sobą języka polskiego. Tymczasem między nami jest jeszcze bardzo wielu sceptyków, którzy twierdzą, że żydzi nigdy nie będą Polakami, bo — tak brzmi stereotypowy argument — żydzi robią wszystko tylko dla interesu. Rozumowanie to jest z gruntu fałszywe. Jeżeli już kto koniecznie przypisuje żydom więcej egoistycznego powodowania się własnym interesem, niżby go nam, nie-żydom zarzucić można, to przypuszczenie takie nietylko

  1. J. Wojnowski był tenorzystą używanym wówczas w operetkach przedstawianych na scenie polskiej. Kiksem nazywają w Galicji z niemiecka to, co gdzieindziej nazywa się ponoś kogutem.