Strona:Jana Lama Kroniki lwowskie.djvu/192

Ta strona została przepisana.

się doskonale, jak twierdzi Dziennik Poznański. A co, czy nie mówiłem, że z tych zamiejscowych wiadomości da się dla nas wyciągnąć doskonały sens moralny? Za przykładem poważnych Poznańczyków młodzież nasza płci obojej powie sobie zapewne, że czasem dobrze jest, wziąć antycypację. Życie człowieka jest tak krótkie, a karnawał jeszcze krótszy, i kto wie, jaki on będzie!...
Otóż macie! Złapią mię na tym epikurejskim wykrzykniku, powiedzą, że szerzę niemoralność, bezmyślność i t. d., że coś podobnego można napisać chyba tylko w Galicji, gdzie wszystko idzie po galicyjsku, a nie po polsku, i tak dalej, na znaną nutę. Spieszę tedy naprawić to, com zrobił, a raczej tylko uzupełnić. Chciałem właściwie powiedzieć, że młodzież nasza obojej płci zechce antycypować zalety i cnoty późniejszego wieku, że będzie patrzeć na życie z poważniejszej strony, czyli innemi słowy że panicze chodzić będą na kolegia, uczyć się i czytać, panny zapiszą się na kurs nauk wyższych, który ma być otwarty z dniem jutrzejszym, dzięki staraniom Towarzystwa pedagogicznego. Otobyśmy dopiero zawstydzili Poznańczyków, gdybyśmy im mogli powiedzieć, że oni tańczą a my się uczymy! Nie przeszkadzałoby to nam zresztą i tańczyć: suum cuique, głowa swoją drogą, a nogi swoją. Tylko że u nas jakoś zawsze wykształcenie paniczów i panien zaczyna się od dołu. Pewien zgryźliwy moralista twierdził raz nawet, że w naukach u nas dochodzą pierwej do szóstej figury kadryla, niż do szóstego przykazania. Nie wiem, jak się tam w ogólności ma rzecz co do przykazań, ale co do innych arcyważnych przedmiotów mogę potwierdzić, że bywają najczęściej zaniedbywane na korzyść kadryla i polki.
Pedagogowie łamią też sobie głowy nad tem, jakby to można przynajmniej samą młodzież zachęcić do nauki, skoro rodzice po największej części mało oto dbają. Śmiem przedłożyć im jeden projekt: oto, czy nie możnaby otworzyć kursu wykładów naukowych — z akompaniamentem muzyki. Społeczeństwo nasze jest strasznie muzykalne, — dowodzi tego teatr, który zapełnia się najlepiej wtenczas, gdy afisz zapowiada coś „śpiewanego“. (I to jak „śpiewanego“ — niech im Bóg przebaczy!) Możeby więc spróbowano uprosić p. Wojnowskiego, czy nie podjąłby się śpiewać fizykę i naturalną historję na jaką nutę z Orfeusza w piekle albo z Pięknej Galutei? Panna Kwiecińska także nie odmówiłaby może swego współudziału, i podjęłaby się wykładów historji polskiej na temat z Paziów królowej Marysieńki, a do matematyki, jako do najmniej powabnego przedmiotu, uprosilibyśmy aż pannę R. Popielównę, i podłożylibyśmy tekst pod melodję z Junaków. Wierszowaniem zająłby się z grzeczności i patrjotyzmu który z poetów i tłumaczów teatralnych, a nauki wzrosłyby u nas w krótkim czasie do kolosalnych rozmiarów.
Najprędzej może wprowadzi mój projekt w życie p. Emanuel Sygiericz, poeta i geolog. Zajmuje on się na przemian stychotworenjem dla wieczorków w Domu narodnom i geologią. Mówią, że stychi (wiersze) jego podobne są do fosyliów, a jego wykłady geologiczne maja stać na równi z temi stychami. Ponieważ zaś mimo tak nieprzychylnego zdania krytyki, p. Emanuel Sygiericz musi mieć przecież talent do czegoś, więc możeby próbował śpiewać? Jeżeli mu się to nie powiedzie, niechaj doświadcza sit swoich w malarstwie, w snycerstwie, w sztuce powożenia końmi, w napra-