grzesznika. Teraz zmyśla on bez opamiętania, każde jego słowo jest otwartym buntem przeciw ósmemu przykazaniu; dziesięć adresów do Ojca świętego, dwie ody na panią Modrzejewską, miliony świętopietrza nie wystarczyłyby na wyjednanie mu odpustu. Nie wiem, jaka to fatalna okoliczność popchnęła tak bogobojną duszę na pochyłość grzechu, Może rozpacz z powodu, iż pani Modrzejewska za kilka miesięcy przenosi się do Warszawy. Dość, że między innemi rzeczami, którychby nie powinien wygłaszać język sprawiedliwego, powiada on n. p.: „Kraków ze wszystkich miast polskich był zawsze najmniej wyłącznym, żaden prowincjonałizm tutaj się nie gnieździł“. Byłoby to prawdą, gdyby w istocie oprócz Krakowa, Chrzanowa i Krzeszowic nie było innych miast polskich, jak to sobie wyobrażają niektórzy Podwawelczycy. Ponieważ atoli jeografia wymienia daleko większą liczbę miast polskich, więc twierdzenie Benjaminka jest fałszywem świadectwem, danem przeciw bliźniemu, jest ciężkim i śmiertelnym grzechem, za który korespondent rzymski będzie musiał wyrobić mu osobne rozgrzeszenie. Miejmy nadzieję, że kurja okaże się w tej mierze tak skłonną do układów, jak z p. Wałujewem, i że jedna piękna dusza ocaloną będzie od potępienia wiecznego — co daj Boże, Amen.
Ciekawem jest rozumowanie Benjaminka w sprawie nadania obywatelstwa honorowego p. Possingerowi. Powiada on, że „uznaniem tem nie przesądziła Rada miejska (krakowska) przyszłego kierunku, a nawet spełnianego dziś (przez p. Possingera) zadania, ale chciała dać dowód, że, jak Kraków nigdy nie schlebiał władzy, tak umie znów ocenić dobrą wolę w prawym urzędniku“.
My także umiemy ocenić dobrą wolę i zacność osobistego charakteru pana radcy dworu, pełniącego dziś w zastępstwie funkcje namiestnika. Ale nie idzie za tem, byśmy uważali obecną chwilę za stosowną do dania mu takiego wotum ufności, jakie mu dał Kraków, bo jest on dla nas mimo osobistej prawości reprezentantem represyjnego systemu, którego po uchwałach sejmowych z września r. b. chwyciło się wobec nas ministerstwo, i który miał się nawet objawić rozwiązaniem sejmu, gdyby akt tego rodzaju nie napotkał był stanowczego oporu ze strony monarchy. Należało nadać p. Possingerowi obywatelstwo honorowe wówczas, gdy nie stał na czele namiestnictwa, ale jako starosta krakowski popierał krakowskie interesu; dziś wotum ufności, dane mu przez Radę miejską, jest nietylko „ocenieniem dobrej woli“, ale wyraźnem, serwilistycznem „schlebianiem władzy“, a co gorsza, jest otwartem wyparciem się solidarności z polityką sejmu i całego kraju, a więc aktem, którego powstydziłaby się najnędzniejsza mieścina ruska. Z prawdziwem zadowoleniem możemy skonstatować, że odkąd Lwów ma reprezentację, wyszłą z wyborów, nie zrobiono w jego imieniu ani jednego tak fałszywego kroku w sprawach polityki krajowej. W niejednej kwestji postępowanie tutejszej Rady miejskiej zasługuje na ostrą krytykę, ale takiego lekceważenia opinii swoich wyborców, takiego braku taktu, takiego wyłamania się z niezbędnej karności w obozie narodowym, do jakiego p. Mieroszewski nakłonił Radę krakowską, nie dopuszczonoby się u nas nigdy.
A ponieważ w skutek nadzwyczajnego zbiegu okoliczności wypadła nam dziś, choćby dla odpowiedzenia Benjaminkowi, pochwalić naszą Radę
Strona:Jana Lama Kroniki lwowskie.djvu/200
Ta strona została przepisana.