Strona:Jana Lama Kroniki lwowskie.djvu/210

Ta strona została przepisana.

szony na widok represji, która nastąpiła po zapadnięciu uchwał sejmowych, i w skutek Spiesznego odwrotu po jakimś pochodzie z latarniami mocno wykopcony, mógłby jeszcze czas niejaki służyć w szeregu. Odświeżono go tedy, wyczesano, i wyjeżdża znowu na targ jako szkapa najutylitarniejsza w świecie. Konowałowie demokratyczni zapewniają, że nosi doskonale, i że można na nim najprędzej dojechać do celu. Gotowy temat do bardzo dowcipnego rysunku, który mógłby znaleźć miejsce w Tygodniku Lwowskim, gdyby Tygodnik Lwowski, naliczywszy 45 tygodni w roku zbawienia 1868, nie skończył był tak prędko swego plutarchowskiego żywota. Ciekawa rzecz, gdzie się teraz będą drukować biografie dorastających już wielkich mężów naszych?
Dość, że federalizm prowadzi najprostszą drogą do celów utylitarnych. Potrzeba tylko małej bagatelki: niech ministerjum wyda rozporządzenie, że ugoda z Węgrami ma być zmienioną: zamiast stosunku równorzędnośći, Węgrzy mają poddać się centralnemu rządowi, bez którego federacja jest niemożliwą. Węgrzy oczywiście, gdy im w dodatku nakiwa nasze Towarzystwo na rodowo-demokratyczne, posłuchają natychmiast.
Następnie, potrzeba wydać drugie rozporządzenie, mocą którego Niemcy, mieszkający w Czechach i Morawie, mają być uważani nadal comme nuls et non avenus, i zakazuje im się do sejmu pragskiego wybierać posłów niesłowiańskiego pochodzenia. Nakoniec, należy powołać wydział demokratyczny ze Lwowa do Wiednia, ażeby tam ułożył projekt nowej, federalis tycznej konstytucji. Rzecz pójdzie jak z płatka, dwie ćwiartki papieru, podpis cesarski — i basta. Ale ten plan, tak jasny, tak prosto prowadzący do celu, nie może trafić do przekonania ani naszej większości sejmowej, ani delegacji. Ta ostatnia mniema, że ugoda z Węgrami nie da się tak łatwo rozbić, że Niemcy w Czechach i Morawie, w liczbie 3½ miliona, niedadzą się skasować i unicestwić bez wielkich ceremonij, i że cała ta operacja będzie nader niebezpieczną. Woli więc delegacja nasza próbować, czy dualizm nie dałby się jakoś przyrządzić tak, aby nam z nim było wygodnie. Twierdzą nasi delegaci, że gdzie nie można przekroczyć, tam potrzeba przeleźć. To nazywa Ordan demokratyczny utylitasyzmem „mniemanym“.

(Gazeta Narodowa, Nr. 2. z d. 3. stycznia r. 1869.)





52.
Pogotowie błotne zwierzchności miejskiej i błotny status quo na ulicach. — O cierpieniach niektórych drapieżnych zwierząt z powodu pobytu w gmachu teatralnym lwowskim. — P. Henryk Schmitt i Towarzystwo narodowo-demokratyczne. — Dr. Smolka i organ demokratyczny. Przewaga pieniężna „szlachotczyzny“.

Zima wysypuje na nas wszystkie zaległości śniegowe, które nam się należą, a nowa instytucja, przeznaczona do wywożenia tego niemiłego artykułu z miasta, odbywa wachparady przed komisją Rady miejskiej, i stoi w pogotowiu, ni mniej ni więcej jak armia niejednego państwa,