nie mówią tyle, co o tutejszym teatrze, w miejscu zaś pojawia się sześć dzienników, które dosyć regularnie umieszczają recenzje z przedstawień polskich. Od Nowego Roku nawet urzędowa Gaz. Lwowska należy do tej liczby. Dziwnym zbiegiem okoliczności, wraz z powiększeniem się liczby recenzentów, w głównych punktach zapanowała zgoda między nimi.
Jeżeli konstatuję nadzwyczajną i niesłychaną zgodność wszystkich krytyków lwowskich co do teatru polskiego, to chcę tylko powiedzieć, że wszyscy widzą ogólne wady, na jakie cierpi ten teatr, i że ustały już półurzędowe panegiryki na cześć dyrekcji. Trudno jednak zgodzić się ze wszystkiemi twierdzeniami, niektórych mianowicie krytyków. Czasem uderza w recenzjach, obok słusznych, ogólnikowych uwag, zastanawiający brak znajomości traktowanego przedmiotu, albo niczem niewytłumaczona parcjalność. Cóż np. powiedzieć, jeżeli w Dzienniku Literackim, który powinien przecie mieć umiejętnie redagowaną rubrykę artystyczną, czytamy, że głos panny Sobolewskiej jest raczej koncertowy niż operowy, i dla tego brak czasem spiewowi jej — koloratury! Jakże to musi być zbudowaną tem orzeczeniem artystka, której wytknięto brak techniczny tam właśnie, gdzie śpiew jej ma jeszcze najwięcej zalet, i brak ten motywowano słabością głosu, zupełnie tak, jak gdyby kto twierdził, że N. N. nie może zgrabnie tańczyć, bo jest małego wzrostu. Natomiast, w tym samym numerze Dzien. Lit. (z d. 8. b. m.) czytamy, że „do uwydatnienia zalet komedji „Fortepian Berty“ przyczyniło się wiele zupełnie zadawalniające wykonanie roli Berty przez p. Górecką“, i że „artystka ta, mimo małych grzeszków przeciw salonowej gracji, była wcale dobrą Bertą“. Recenzent nasz chciał pannie G. wyrządzić tym sposobem przysługę, że nie wspomniał wcale, iż grała tę rolę — ale bezprzykładna odwaga, z jaką krytyk Dzien. Lit. chwali to, co zasługuje na jak najostrzejszą naganę, wymaga koniecznie kilku słów, wyjaśniających prawdę. Berta jest damą z wielkiego świata, piękną, elegancką, pełną wdzięku w ruchach i w mowie, przytem dumną i tkliwą zarazem. Berta nie może chodzić, jak gdyby wlokła jaki ciężar za nogami, afektować ton wielkiej pani za pomocą mówienia przez nos i lekceważenia zasad ortoepii, nie może mieć miny rozdąsanej gryzetki, gdy jest dumną, i być zimną jak lód, gdy jest tkliwą, — bo w takim razie nie jest „wcale dobrą Bertą“ i popełnia nietylko „małe grzeszki przeciw salonowej gracji“, ale tak kardynalne błędy, że nie powinna się wcale pokazywać na scenie w podobnych rolach, póki się z błędów tych nie wyłamie. Rola Berty napisaną jest tylko dla takich artystek, które nie popełniają żadnych grzeszków przeciw salonowej gracji.
Rozpisawszy się tak szeroko o teatrze, trudno nie wspomnieć o korespondencjach lwowskich w nowo założonym dzienniku wiedeńskim Der Osten. Mówią one bardzo wiele o teatrze tutejszym, a specjalnie fejletonista lwowski nowego tego pisma, uważa za swój obowiązek, udzielać braciom naszym Słowianom, dla których przeznaczony jest Der Osten, jak najdokładniejszych sprawozdań z zakulisowych tajemnic gmachu Skarbkowskiego. Gdy jednak przypadkiem w tej chwili panuje tu wielki brak materjału do kroniki tego rodzaju, więc szanowny fejletonista natężył naprędce swoją wyobraźnię i wymyślił kilka intryg miłośnych i kilka projektowanych małżeństw między hrabiami i baronami z jednej, a artystkami z drugiej strony, Na szczęście nie wymienia on żadnych nazwisk, i kła-
Strona:Jana Lama Kroniki lwowskie.djvu/22
Ta strona została skorygowana.