u naszej inteligencji burżoazji utwierdza uprzywilejowane stany w poczucia swojej wyższości i lepszości. Naturalnie, drożą się ze swoją obecnością, urządzają osobne składkowe zabawy, wyłącznie dla siebie. Jeżeli przypadkiem jacy jaśniej wielmożni państwo zabłąkają się na zabawę mieszczańską, komitet urządzający musi dobrze uważać, ażeby pary arystokratyczne nie znalazły się w zbyt bliskiem sąsiedztwie z „kanalią.“ Mimo wszelkiej uwagi i ostrożności udaje się to nie zawsze. I tak niedawno, pewna hrabina znalazła się tuż obok żydówki, NB. obok żydówki bardzo starannie wychowanej, i między innemi, mówiącej lepiej po polsku od jaśnie wielmożnej pani. Zapewne jednak pani hrabina po raz pierwszy miała sposobność oglądać tak zblizka stworzenie niechrześciańskie, tańczące kadryla, dobyła tedy lornetki, i począła ją mierzyć od stóp do głowy. Żydówka w tej chwili przypomniała sobie znowu, że nie widziała hrabiny tak ciekawej, i ze swojej strony rozpoczęła tę samą operację za pomocą lornetki. Wzajemna ta inspekcja odbywała się w oddaleniu dwóch kroków, jaśnie pani sobie, a żydówka sobie. Zgroza kół arystokratycznych z tego powodu nie ustępowała w niczem oburzeniu królewicza pruskiego, gdy na balu we Florencji ujrzał księżniczkę Sabaudzką, walcującą z synem bankiera. Opisał to swego czasu bardzo dobrze Chochlik:
Gdzież jest, stary Carignano,
Tradycyjna duma twoja?
Z żydem tańczy Margherita,
Margherita di Savoia.
Gdy się już obydwie panie dobrze sobie przypatrzyły, udało się vortänzerowi przegrodzić je jakąś neutralną parą — i kadryl mógł rozpocząć się bez przeszkody.
Za przykładem Lwowa, szlachta na prowincji zaczęła się odgraniczać i odosabniać także w niektórych okolicach. W P. odbył się bal na cel dobroczynny, na który nie proszono nikogo z właścicieli tabularnych, prócz kilku dzierżawców. Dziwny to objaw w dzisiejszych czasach! Więcej niż kiedy potrzebujemy solidarności, łączności wszystkich stanów, a właśnie ten stan, który najlepiej powinien pojmować interes ogólny, który najwięcej cierpi z powodu rozstroju naszego społecznego, zaczyna się izolować w najlepsze. Czyż dlatego, że lwowskie Towarzystwo narodowodemokratyczne jest śmieszne, to już i niedemokraci mają się obśmieszać? Zasada równości, jedności, solidarności narodowej nie powinnaby na tem cierpieć, że jej Pan Bóg dał tak złych obrońców, którzy niewiedzieć po co się stworzyli.
Z Szwacarji dochodzi nas znowu głos komitetu wsparcia dla uczniów polskich, odzywający się do kraju o pomoc dla tej nieszczęśliwej młodzieży naszej, pracującej na wygnaniu. Z datków, nadesłanych z Galicji i W.ks. Poznańskiego, dawano w tym roku utrzymanie 10 uczniom. Niektórzy, skończywszy szkoły, otrzymali już posady, zabezpieczające im sposób do życia. Komitet wyraża ubolewanie swoje z powodu, że w kraju nie udało się umieścić żadnego z tych młodych ludzi. Kraj nasz nie posiada bynajmniej zbytku uzdolnionych techników, a rodacy, biegli w tym zawodzie, muszą szukać umieszczenia za granicą.