Strona:Jana Lama Kroniki lwowskie.djvu/235

Ta strona została przepisana.

swego nosa w niektóre sprawy parlamentarne. Uczynił on to z zawiści, jak ów lis, który chciał anglezować wszystkie lisy, bo sam był bez ogona. Nieszlachetna to pobudka, ale zawsze pobudka. Organ zaś demokratyczny bez żadnego a żadnego powodu chciałby zabronić innym dziennikom — podawania pogłosek, krążących po mieście. Jużci, jeżeli jednemu wolno zaalarmować Europę, Azję i Afrykę piorunującą wieścią, iż w Paryżu schwytano jenerała „Winka“, to drugiemu nie powinno być zabronionem donieść, iż, „jak powiadają“ autorem nieznanej jeszcze komedji jest p. X. — Napisanie komedji nie rzuca jeszcze tak wielkiej plamy na charakter uczciwego człowieka, by zbytek, ostrożności był w takich razach potrzebnym. Gdyby zresztą utalentowanego pisarza posądzono publicznie o napisanie jakiej znanej już i uznanej lichoty, byłoby to czynem bardzo nielojalnym — ale póki możliwem jest przypuszczenie, że w mowie będąca komedja jest arcydziełem, posądzenie takie nie krzywdzi nikogo.
Ale wszystko to są fraszki, któremi niepotrzebnie nużę cierpliwość szanownego czytelnika. Nawet stokroć ważniejsze rzeczy byłyby w tej chwili fraszkami, jest to bowiem chwila, stanowiąca epokę w historji miasta i kraju. Dziś, w niedzielę, o godzinie 3. po południu, lud lwowski zgromadza się w browarze p. Domsa na pierwsze od stworzenia świata, galicyjskie zgromadzenie ludowe. Będziemy radzić i uchwalimy, że podatki dotychczasowe, tak bezpośrednie, jako też pośrednie, są dla nas bardzo uciążliwe i nieznośne, i że wolelibyśmy, gdyby one na przyszłość były mniejsze. Niema między ludem lwowskim nikogo, ktoby się na to nie zgodził; ale czy taka sama zgoda okaże się co do formy, w której wyrażoną ma być ta wielka prawda, i co do sposobu, w jaki mają być urzeczywistnione odnośne nasze życzenia — to inne pytanie. Na każdy sposób dyskusja publiczna jest pożądaną, i zgromadzenie się w tym celu ożywi udział ogółu w sprawach, ogół ten obchodzących. Z obawy, aby kto zaczytawszy się, nie opuścił zgromadzenia ludowego — kończę czemprędzej dzisiejszą kronikę, i za przykładem organu demokratycznego wzywam cię najusilniej, o ludzie lwowski! porzuć na chwilę kawiarnie i piwiarnie miejskie, i idź się zgromadzić w browarze p. Domsa!

(Gazeta Narodowa, Nr. 54. z d. 7. marca r. 1869.)





61.
Rada miejska, z którą niema rady. — Kwestja żydowska i kwestja teatralna. — O sumach neapolitańskich, na których siedzi Wydział krajowy, i o innych wynalazkach tego rodzaju. — Teatr polski we Lwowie. — „Pseudonim“. — Z nad Strypy.

Niedelikatnie, ale bardzo trafnie powiedział temi dniami Girardin: Lamartine a cessé de se survivre. Jako wielki amator zwięzłych a dosadnych sposobów mówienia, ubolewam mocno, że nasz czasownik „przeżyć