Strona:Jana Lama Kroniki lwowskie.djvu/236

Ta strona została przepisana.

się“ niema „tła ciągłotliwego,“[1] bo w skutek tego braku skrzydlate słowo Girardina nie da się przetłumaczyć na język polski. Snąć według pojęć polskich, można przeżyć się tylko przez chwilę, a potem — nie może już być mowa o życiu.
Owóż tedy, jakkolwiek Lwów jest polskiem miastem, i jakkolwiek, nie wyjmując nawet p. prezydenta ludu, wszyscy mówimy językiem, mocno do polskiego zbliżonym, na bruku naszym pojęcie „przeżycia się“ nie jest ograniczone powyżej nadmienionym brakiem gramatycznym. Dowodem tego jest nasza Rada miejska, która przeżyła się już od sześciu czy siedmiu lat — i nie umiera. Ta ciągłotliwość żywota, prowadzonego po śmierci przez Prześwietny nasz senat miejski, jest fenomenem, który powinien zwrócić uwagę naturalistów. Nigdy, nawet u starego, zatwardziałego skąpca, instykt zachowawczy, konwulsyjne chwytanie się ostatniej nadziei życia, bojaźń przed pogrzebem, nie objawiały się tak silnie, jak w łonie tego zgromadzenia. Widzimy, jak wniosek o rozpisanie nowych wyborów spychany bywa z jednego posiedzenia na drugie, od Bożego Narodzenia do Wielkiejnocy. W czwartek stał on na porządku dziennym jako piąty z kolei, przewlekano więc oczywiście cztery pierwsze sprawy jak najdłużej — ale mimo wszelkich usiłowań, zostało jeszcze pół godziny czasu. Wysunięto tedy jeszcze jakąś drobną, osobistą sprawę — podobno zapłacenie rachunku p. Rukerowi, a tymczasem kilku pp. radnych cichaczem wyniosło się z sali. Gdy prezes chciał dać pod rozprawy wniosek o rozpisanie wyborów, p. Żaak zawołał z tryumfem, że niema kompletu. Radny p. Darowski żądał, ażeby wniosek postawiono na czele porządku dziennego przyszłego posiedzenia, ale go nie dosłyszano, czy nie chciano dosłyszeć. Dzięki tym sztuczkom, sprawy miasta zawiadywane bywają ciągle przez koterję, liczącą około 30 osób, a w reprezentacji miejskiej zasiadają radni, którzy otrzymali tylko 6 głosów przy wyborach. Jak, za najgorszych czasów w dawnej Polsce, jeden poseł mógł zerwać sejm i narazić Rzeczpospolitą na największe klęski, tak u nas jeden radny wychodząc z sali, staje się przyczyną braku kompletu i najważniejsze sprawy muszą być odroczone.

Przyczynia się do tego niepojęta opieszałość większej części radnych wyznania mojżeszowego, którzy prawie nigdy nie przychodzą na posiedzenia. Panowie ci powinniby rozważyć, że tym sposobem nietylko praw, ale i obowiązków swoich nie przestrzegają. Większy udział żydów w czynnościach Rady miejskiej, byłby pożądanym, bo jakiekolwiek są stosunki oświaty u ogółu naszej ludności żydowskiej, to jest pewnem, że ludzie ograniczeni i niewykształceni nie cisną się u nich do sprawowania funkcyi publicznych, jak u nas, i że ci, którzy się podejmują takich funkcyj, odznaczają się zdolnościami i sumiennością. Niektórzy obawiają się, że żydzi,

  1. Jeżeli który z P. T. pp. gramatykarzy galicyjskich lub poznańskich mniema, że powinno się nazywać inaczej formę czasownikową, o której tu mowa, gotów jestem w najbliższej Kromce umieścić sprostowanie — bo za nic w świecie nie chciałbym obruszyć przeciw sobie irritabile genus pp. nauczycieli języka. Mam się już z pyszna wskutek pochylonego à, i boję się nowej burzy filologicznej.