obchodzi Zwiastowanie zesłania łaski odradzającej i zbawiającej na ten padół płaczu.
Jest to jednakowoż dualizm uczucia, do którego my Polacy jesteśmy bardzo przyzwyczajeni. Nie dlatego, że żyje nas 5 milionów w państwie dualistycznie urządzonem, i że między tą a tamtą stroną Litawy zachodzi mniej więcej ta sama różnica, co między Wielkim Piątkiem i Wielkanocą. Ale dla nas w ogóle niema wesela, do którego nie mięszałby się ciężki smutek i niema chwili tak czarnej, którejby bodaj słabym blaskiem nie rozweselała — nadzieja.
Gdybym chciał przytaczać wszystkie przykłady podobnego rozdwojenia naszych wrażeń, musiałbym zacząć od wielkich i ważnych wydarzeń dziejowych, o których lepiej Gazecie pomówić na innem miejscu — bo kronikarz jej ma niestety tę złą sławę, iż niezdolnym jest z należytą powagą i z odpowiedniem namaszczeniem mówić o rzeczach poważnych. Pocóż mi silić się na podniosłe słowa, skoro wszystko, cobym powiedział, w oczach uprzedzonej przeciw mnie publiczności będzie tylko żartem?
Doświadczyłem tego nieraz. Mówiłem o wielkich ludziach i o wielkich rzeczach — prawda, że tylko o galicyjskich — z największem uszanowaniem, podnosiłem te ich zalety, które z mojego stanowiska kronikarskiego wydały mi się najgodniejszemi uwagi, — a rezultat był ten, że nie dawno wyliczono w pismach publicznych cały szereg znakomitości i świętości krajowych z tym dodatkiem, iż je z nieważyłem, zelżyłem, zmięszałem z błotem....
Widocznie dobre moje chęci są i będą zawsze zapoznanemi. Nie będę tedy mówił o istniejących już wielkościach, o rzeczach, dla których każdy dobry Galicjanin ma tradycyjne i wrodzone uwielbienie, których wiek domaga się czci i szacunku. Zaniecham nawet polemiki z osobami, których organem jest dziennik, przejęty czcią dla wyjątkowej zacności niektórych rodzin.
Ale są rzeczy nowe, nieznane jeszcze, dopiero wchodzące w życie, o których wolno może pomówić kronikarzowi bez obrażenia drażliwości publicznej.
Oto mamy n. p. sądy przysięgłych.
Czytaliśmy w różnych, zakazanych dawniej książkach, że niema niczego, coby tak zabezpieczało wolność obywatelską, coby tak zapobiegało sanowali rządzących, jak niezawisłe sądownictwo. Czytaliśmy także, że najniezawiślejszemi sądami, są sądy przysięgłych. Witajmy tedy zaprowadzenie tych sądów, przynajmniej w sprawach prasowych, jako rękojmię swobód obywatelskich; cieszmy się, że nie będą nas już sądzić zawiśli sędziowie według brzmienia elastycznych paragrafów, ale niezawiśli obywatele według swego sumienia i rozumienia. O, cieszmy się!...
Ale jak mimo uroczyście dziś obchodzonego Zwiastowania Najświętszej Panny, nie możemy zapomnieć, iż znajdujemy się w samym środku Wielkiego Tygodnia, tak i do radości naszej z powodu tak wielkiego postępu w liberalizmie przedlitawskim, mięsza się mimoli jakieś przykre uczucie.
Będą nas sądzić niezawiśli obywatele według swego sumienia i najlepszego rozumienia.
Strona:Jana Lama Kroniki lwowskie.djvu/245
Ta strona została przepisana.