że wystawa o wiele jest słabszą, niż roku zeszłego. Dziwi nas między innymi i gorszy nawet, jeden z artystów tutejszych, który wystawił portret historyczny, przechodzący pod względem błędów rysunkowych i bazgraniny pędzlowej wszystko, co nam się dotychczas widzieć zdarzyło. Potrzeba nie szanować ani publiczności, ani siebie, ażeby wystawić coś podobnego. A jednak — komitet był za słabym, by odmówić przyjęcia tego obrazu na wystawę!
Miło mi podać do wiadomości poważnych pism krakowskich, że olbrzymi proces Neczyporowicza, jakkolwiek ciekawy, nie absorbuje do tego stopnia uwagi we Lwowie, jak swojego czasu proces Korytowskiego w Krakowie. Myli się tedy mocno szanowny sprawozdawca sądowy Kraju, jeżeli twierdzi, że „obecnie we Lwowie o niczem więcej nie mówią, tylko o procesie Neczyperowicza“. Owszem, mówią jeszcze o wielu innych rzeczach, a między innemi o losie rezolucji sejmowej w Wiedniu, a nawet o procesie pp. delegatów z Gazetą. Nie wspominam ja zresztą o tem, ażeby zrobić reklamę Gazecie — i staję tylko w obronie Lwowa, bo zdaje mi się, że nic nie rzuca gorszego światła na jakiekolwiek społeczeństwo, jak fakt tego rodzaju, że w ważnej dla spraw publicznych chwili, wszyscy zajmują się — to jakimś procesem, to aktorką, to welocipedem albo balonem. Dziękujemy ci panie Boże, że nie jesteśmy jak owi celnicy; i że mimo pięknej pogody, szparagów, sałaty i innych nowalij, mimo procesu Neczyperowicza i podwyższenia cen piwa, znajdujemy jeszcze trochę czasu do pomyślenia o ważniejszych rzeczach!
Ze wszystkich większych miast polskich, nieznajdujących się pod zaborem moskiewskim, Lwów bez wątpienia najmocniej zajmuje się polityką. Torysy w Krakowie twierdzą wprawdzie, iż polityka nasza najgorzej wychodzi na tem, że wszyscy we Lwowie nią się zajmują. W istocie, nie da się zaprzeczyć, że potrzebnem było poniekąd ostrzeżenie Chochlika: „Panie majster, polityka, to nie smoła — ani klajster!“ ale i Chochlik miał słuszność, i p. majster także. Jeżeli się bowiem przypatrzymy ostatnim naszym działaniom politycznym, nieprowadzonym bynajmniej przez pp. majstrów różnych cechów lwowskich, to niepodobna nam zaprzeczyć, że jakikolwiek ład w naszych sprawach publicznych dałby się zaprowadzić jeszcze tylko za pomocą — pocięgla.
Pominąwszy niektóre teoretyczne różnice, pod względem zręczności, energii i szybkości działania, Towarzystwo narodowo-demokratyczne lwowskie stoi zupełnie na równi z szanowną delegacją polską w Wiedniu. Delegacja ma tylko tę jedną wymówkę, że czekała na uchwały Towarzy-