Strona:Jana Lama Kroniki lwowskie.djvu/264

Ta strona została przepisana.

że wystawa o wiele jest słabszą, niż roku zeszłego. Dziwi nas między innymi i gorszy nawet, jeden z artystów tutejszych, który wystawił portret historyczny, przechodzący pod względem błędów rysunkowych i bazgraniny pędzlowej wszystko, co nam się dotychczas widzieć zdarzyło. Potrzeba nie szanować ani publiczności, ani siebie, ażeby wystawić coś podobnego. A jednak — komitet był za słabym, by odmówić przyjęcia tego obrazu na wystawę!

(Gazeta Narodowa, Nr. 104, z d. 2. maja r. 1869.)





71.
Polityka ze stanowiska majstra nie jest w gruncie gorszą od polityki delegacyjnej. — Czerwoność naszego Wydziału krajowego i konserwatyzm demokracji narodowej. — Dziennik Literacki w sprawie teatru.

Miło mi podać do wiadomości poważnych pi?m krakowskich, że olbrzymi proces Neczyporowicza, jakkolwiek ciekawy, nie absorbuje do tego stopnia uwagi we Lwowie, jak swojego czasu proces Korytowskiego w Krakowie. Myli się tedy mocno szanowny sprawozdawca sądowy Kraju, jeżeli twierdzi, że „obecnie we Lwowie o niczem więcej nie mówią, tylko o procesie Neczyperowicza“. Owszem, mówią jeszcze o wielu innych rzeczach, a między innemi o losie rezolucji sejmowej w Wiedniu, a nawet o procesie pp. delegatów z Gazetą. Nie wspominam ja zresztą o tem, ażeby zrobić reklamę Gazecie — i staję tylko w obronie Lwowa, bo zdaje mi się, że nic nie rzuca gorszego światła na jakiekolwiek społeczeństwo, jak fakt tego rodzaju, że w ważnej dla spraw publicznych chwili, wszyscy zajmują się — to jakimś procesem, to aktorką, to welocipedem albo balonem. Dziękujemy ci panie Boże, że nie jesteśmy jak owi celnicy; i że mimo pięknej pogody, szparagów, sałaty i innych nowalij, mimo procesu Neczyperowicza i podwyższenia cen piwa, znajdujemy jeszcze trochę czasu do pomyślenia o ważniejszych rzeczach!
Ze wszystkich większych miast polskich, nieznajdujących się pod zaborem moskiewskim, Lwów bez wątpienia najmocniej zajmuje się polityką. Torysy w Krakowie twierdzą wprawdzie, iż polityka nasza najgorzej wychodzi na tem, że wszyscy we Lwowie nią się zajmują. W istocie, nie da się zaprzeczyć, że potrzebnem było poniekąd ostrzeżenie Chochlika: „Panie majster, polityka, to nie smoła — ani klajster!“ ale i Chochlik miał słuszność, i p. majster także. Jeżeli się bowiem przypatrzymy ostatnim naszym działaniom politycznym, nieprowadzonym bynajmniej przez pp. majstrów różnych cechów lwowskich, to niepodobna nam zaprzeczyć, że jakikolwiek ład w naszych sprawach publicznych dałby się zaprowadzić jeszcze tylko za pomocą — pocięgla.
Pominąwszy niektóre teoretyczne różnice, pod względem zręczności, energii i szybkości działania, Towarzystwo narodowo-demokratyczne lwowskie stoi zupełnie na równi z szanowną delegacją polską w Wiedniu. Delegacja ma tylko tę jedną wymówkę, że czekała na uchwały Towarzy-