ślamy bardzo mało w dnie powszednie. Spoczywajmy więc dzisiaj także, i rozmyślajmy!
Pierwsze z tych zajęć łatwiejszem jest nierównie od drugiego. Każdy potrafi położyć się na sofie, i palić cygaro, albo pójść na przechadzkę, albo powiedzieć mowę do narodu, do „szanownych panów i obywateli“. Wybór jednego z tych trzech rodzajów siesty jest rzeczą gustu i instynktu. Kto miewa zazwyczaj za wiele ruchu, ten się kładzie, kto go ma za mało, ten idzie na spacer, a kto przez cały tydzień robi potrzebne buty, lub pożyteczne choć krzywe stołki, temu nie można brać za złe, jeżeli od wielkiego dzwonu powie i niepotrzebną i nie bardzo pożyteczną mowę.
Inna rzecz jest rozmyślanie. Jestto operacja tak mozolna, że niejeden woli już pisać, albo nawet czytać, niż walczyć z jej trudnościami. Dla takich wygodnych ludzi jest jeden tylko sposób, ażeby mogli święcić dzień święty, jak należy. Potrzeba ich powoli przyzwyczajać do medytowania, dając im z początku łatwe, a potem coraz trudniejsze temata, nad któremiby się mogli zastanawiać. Weźmy się tedy wspólnie do pracy, i to w sposób następujący: ja będę podawał co święto w Kronice różne popularne przedmioty do rozmyślania, a szanowna publiczność wyręczy mię w pracy medytowania nad niemi, i do przyszłej Kroniki nadeszle mi gotowe rozprawy o tych przedmiotach, jako rezultat swojego rozmyślania świątecznego. Oto są niektóre zadania:
Temat 1. Pewien szlachcic, wielki myśliwy, miał zawsze strzelbę nabitą przy sobie, ile razy wyjeżdżał z domu. Razu jednego spostrzegł z bryczki zająca, chwycił za broń, wymierzył i w tej chwili przypomniał sobie, że kapsle pozdejmował z kominków i schował do toaletki, która była w tłumoku.
Pewne miasto, mocno zajmujące się polityką, oburzyło się ministerializmem swoich posłów i postanowiło wysłać opozycyjnych reprezentantów do sejmu. Siągnęło tedy do swoich towarzystw i klubów, wydobyło z nich trzydziestu kilku kandydatów i — już miało wybierać między nimi, gdy w tej chwili przypomniało sobie, że ordynacja wyborcza jest zmienioną, i że posłowie nadal nie będą wybierani, ale mianowani przez c. k. namiestnictwo.
Pytanie. a) Jakie jest podobieństwo między obydwoma temi wypadkami? b) Jak się nazywa to miasto? c) Co miał robić szlachcic a co miało robić miasto w każdym z tych dwu wypadków?
Temat 2. Niektórzy dziennikarze lwowscy, których rzemiosłem jest przewrotna złośliwość, robią p. P. P. Piątkowskiemu zarzut z tego, że rozpoczął swoją mowę na zgromadzeniu wyborców od formułki: „Szanowny panowi i ubewateli!“
P. Piątkowski zaś udowadnia, jak słychać, że nie mógł mówić inaczej, albowiem zgromadzenie składało się z federalistów i rezolucjonistów. Do federalistów mówił p. Piątkowski poufale: „ubewateli!“ ponieważ sam do nich należy. Do rezolucjonistów zaś, jako do ludzi z innego obozu, przemówił bardziej etykietalnym zwrotem: „Szanowny Panowi!“ P. Piątkowski nie wie tedy, czego chcą od niego dziennikarze, i co znajdują do wytknięcia w jego apostrofie: „Szanowny panowi i ubewateli!“ Ztąd wynika:
Strona:Jana Lama Kroniki lwowskie.djvu/314
Ta strona została przepisana.