Strona:Jana Lama Kroniki lwowskie.djvu/316

Ta strona została przepisana.

który sam jest niejako powtórzeniem Hamleta, ale na krakowskim gruncie. Czasem zdaje mi się doprawdy, że zachodzi jakiejś familijne podobieństwo rysów między królewiczem duńskim a szanownym posłem sandeckim — obydwóch ślepe fatum skazało na to, ażeby się czynnie zajmowali polityką, i obydwaj przez pięć aktów snują się po scenie, medytują, medytują — wygłaszają piękne monologi — a polityka tymczasem idzie sobie jak się jej podoba. Ale nie o tem chciałem mówić. Jeżeli zacząłem od pytania, czy będzie „Polska?“ to nie na to, ażeby obudzić ciekawość powszechną, i zostawić ją bez należnego zaspokojenia.
Otóż, czy będzie „Polska“, czy nie, i jak prędko, tego wprawdzie nie wiem, ale za to wiem, że coś będzie koniecznie, coś niespodziewanego, niesłychanie wielkiego i ważnego, i to zapewne jeszcze temi dniami. Rzecz ma się tak: Jeden z moich znajomych miał teraz właśnie interes w Wiedniu; chodziło o należytość za ekstabulację jakiejś nieprawnie intabulowanej cesji. Przegrawszy sprawę w Gebühr-Bemesungsamcie i w krajowej dyrekcji skarbowej, udał się do ministerstwa, gdzie oczywiście także przegrał. Zdesperowany, radzi się onegdaj jednego z urzędników ministerjalnyeh, co ma robić, a ten go odsyła na drogę łaski, do cesarza, dodając z dobrodusznym uśmiechem: Seine Majestät wollen ja ohnedem jezt Etwas thun für die Polen!...
A co, nie mówiłem? Rzecz jasna i oczywista, że coś się stanie! Otrzymamy jakąś ważną koncesję, a nawet dwie, może trzy.... Etwas, to wielkie słowo; co w Wiedniu jest tylko Etwas, to we Lwowie może być rzeczą gwintowanej doniosłości, a Kraków może to przewrócić do góry nogami. A gdyby np marszałka powiatu krakowskiego zrobiono ni ztąd ni z owąd księciem? Albo gdyby wszystkich przysięgłych „ubewateli miasta Lwowa“ mianowano w drodze łaski doktorami, ażeby im przywrócić prawo, którego ich pozbawiła krajowa ordynacja wyborcza? Wszak jeżeli są doktorowie prawa, medycyny, filozofii i t. d. — dlaczegóż nie moglibyśmy mieć doktorów stolarstwa, blacharstwa, krawiectwa albo ogrodnictwa?
Byłby to jednak najniepopularniejszy sposób naprawiania krzywd, wyrządzonych mieszczaństwu przez nieoględność sejmu. Każdy przyjaciel ministerstwa powinien odradzać mu od takiego kroku. Robić „mieszczan“ doktorami, byłoby to degradować ich z „ubewateli miasta“ na „inteligencję“, i wywołałoby zawziętą opozycję. Mniemam, że doktor Żaak, albo doktor Feliks Piątkowski, zabroniłby sam sobie mięszać się do spraw publicznych, z któremi, jak wiadomo, inteligencja nie powinna mieć nie do czynienia.
Żart na stronę, §. 11. ordynacji wyborczej w dzisiejszam swojem brzmieniu robi reprzezentację nie tylko Lwowa, ale wszystkich piętnastu miast, stanowiących osobne okręgi wyborcze, zupełnie iluzoryczną. W mniejszych miastach, gdy przyjdzie do wyboru na podstawie tego paragrafu, okażą się jeszcze bardziej krzyczące niewłaściwości, niż w stolicy. Tam już nie potrzeba zarządów kolei żelaznych i zakładów kredytowych, ażeby liczbę wyborców zredukować do trzech. W niektórych miejscach, osiedlenie się jednego milionera, któryby płacił tyle podatku, ile powinien, wystarczy, ażeby odjąć całej ludności prawo wybierania posła. Jednem słowem, wydarzyło się nam mieszczanom to, co niegdyś owej