Strona:Jana Lama Kroniki lwowskie.djvu/49

Ta strona została skorygowana.

posag tak piękny, nowożeniec rozstał się z frakiem i wystąpił do ślubu, w pięknym polskim stroju.
Z nowości literackich przybyła nam znów jedna komedja, Za naszych czasów, p. M. Dzikowskiego. Możnaby o niej powiedzieć to, co Niebuhr powiedział o jakiejś książce: Jest tam trochę czegoś nowego i trochę czegoś dobrego, ale szkoda, iż nowe nie jest dobrem a dobre nie jest nowem. Przy tem wszystkiem epizody komiczne, pozbierane z różnych dawniejszych komedyj i poprzyczepiane tant bien que mal do sztuki p. Dzikowskiego, są już tak stare, że publiczność nie pamięta ich wcale i bawi się niemi wcale dobrze.
Będziemy mieli temi dniami otwarcie wystawy obrazów, i zjazd nauczycieli w celu utworzenia Towarzystwa pedagogicznego. Chwalebną gotowość obywateli tutejszych do ułatwienia tego zjazdu podniosła już kronika codzienna. Stowarzyszenie pedagogiczne obejmować będzie nietylko nauczycieli publicznych, ale wszystkich, którzy zajmują się wychowaniem dzieci. Każdy, kto czuje i wie, ile u nas potrzeba jeszcze zrobić dla wychowania młodzieży, powita zapewne z radością pomysł założenia takiego Towarzystwa i przystąpi doń chętnie.
W zgromadzeniu, które w celu zawiązania Towarzystwa pedagogicznego odbędzie się d. 24. b. m. we Lwowie, mogą brać udział także kobiety, i mogą też przystępować do stowarzyszenia. Jest to myśl bardzo chwalebna, by matki były przypuszczone do Towarzystwa, które ma radzić o wychowaniu dzieci. Mamy nadzieję, że Stowarzyszenie pedagogiczne zwróci także baczną uwagę na wychowanie kobiet i na stan zakładów wychowawczych żeńskich w kraju.

(Gazeta Narodowa Nr. 45. z d. 23. lutego r. 1868.)





9.
Ostatnie wspomnienia z karnawału. — Mody damskie. — Zapiski geologiczne. — Uwagi dla fryzjerów. — Budżet zapustny. — Przepisy, tyczące się postu. — Sądy przysięgłych. — Towarzystwo sztuk pięknych we Lwowie. — Wystawa obrazów. — Nowiny Literackie.

Najważniejszym wypadkiem całego tygodnia tego był niewątpliwie koniec karnawału. Koniec jego godny był tego świetnego żywota, który przez sześć tygodni utrzymywał nas w nocy na nogach i zasilał nowiniarzy brukowych coraz to świeżym materjałem. Najprzód, od soboty wieczór do niedzieli rano, a dla niektórych do popołudnia w niedzielę, trwał ostatni i najliczniejszy ze wszystkich bal kasyna mieszczańskiego. Nazajutrz, kto jeszcze mógł jako tako plątać nogami, miał sposobność do okazania swej wytrwałości na balu u p. namiestnika, na wieczorku w kasynie, na kilkunastu zabawach w domach prywatnych, lub na reducie. We