Filantropia jest piękną rzeczą, a zastosowanie jej w prawodawstwie jest tryumfem zasady chrześciańskiej, od dziewiętnastu wieków daremnie pożądanym. Religia nakazuje nam kochać bliźniego, nawet gdyby bliźni nasz był złodziejem, gdyby fałszował banknoty, albo anektował sobie sprzęty stajenne JE. pana prezydenta krajowego sądu wyższego. Ale miłość chrześciańska nie powinna być ślepą, a filantropia prawodawcy nie powinna zaczynać się, ale kończyć tam, gdzie się rozwijają zbytnie aneksyjne dążności, czyli, jednem słowem, kodeks powinien więcej kochać JE. pana prezydenta sądu wyższego, aniżeli Michała Dudycza[1], który chciał okraść Jego Ekscelencji stajnię. Idzie za tem, że prawodawstwo powinno być jakoś tak obmyślane, by Michał Dudycz nie uważał kradzieży w stajni Jego Ekscelencji za najlepszy środek do zapewnienia sobie egzystencji na przednowku, ale owszem, by ten Herkules galicyjski starał się mieć jak najmniej do czynienia z tą stajnią i z wszystkiemi c. k. sądami. Brak pracy i uczciwego zarobku może się dawać czuć tylko w krajach przeludnionych, a Galicja mogłaby bardzo wygodnie pomieścić i wyżywić drugie tyle ludności, ile jej ma obecnie. Ogromna ilość kradzieży, które u nas bywają popełniane, nie pochodzi z braku zarobku, ale z głębokiej demoralizacji, która w wielkiej części jest winą dotychczasowego ustawodawstwa i sądownictwa. Demoralizacja, jaka panuje u nas w najniższych warstwach społeczeństwa, jest nierównie większą niż w krajach przeludnionych. Nie należy tu za miarę brać cyfry zbrodniarzy, którzy co roku ulegają wyrokom sądów, jeżeli bowiem cyfra ta w Anglii albo Belgii jest stosunkowo wyższą, to pochodzi to ztąd, że tam wyjątkowo chyba zbrodnia może ujść bezkarnie, podczas, gdy u nas często wyjątkowo ramię sprawiedliwości dosięga zbrodniarza. Potrzeba więc, aby wymiar sprawiedliwości był pewnym i szybkim, i aby był skutecznym t. j. aby kara jeźli już nie odstraszała od popełnienia zbrodni, to przynajmniej nie zachęcała do niej. Nie wdając się w rozbiór kwestji, czy system kary powinien być pomstą obrażonego prawa, czy środkiem poprawy dla zbrodniarza, trzymajmy się tego pewnika, że system ten powinien przedewszystkiem ochraniać społeczeństwo od indywiduów, które mu są szkodliwe, bo przecież wzajemne bezpieczeństwo jest celem, dla którego głównie istnieje społeczeństwo ludzkie. Jeżeliby każdy miał się sam pilnować, aby go nie okradziono, nie podpalono, nie zabito, aby mu nie zrzucano z dachów śniegu na głowę, i aby mógł przejść i przejechać przez miasto bez połamania nóg lub skręcenia karku, to jakaż
- ↑ Michał Dudycz usiłował okraść p. Komersa, według własnego zeznania w tym jedynie celu, by mógł przepędzić przednowek w więzieniu.