Strona:Jana Lama Kroniki lwowskie.djvu/59

Ta strona została skorygowana.

Wracając do wystawy, powiem w krótkości, że zawiera ona już teraz bardzo wiele rzeczy, godnych widzenia, które wprawdzie były już na różnych innych wystawach, ale u nas nie są znane i zasługują na liczniejszy udział publiczności, niż to było dotychczas. Byłoby to smutną rzeczą, gdyby obojętność Lwowian dla utworów sztuki narodowej przyszła w pomoc twierdzeniu niektórych Krakowian, że u nas nie opłaci się urządzać wystawę. Wiadomo, iż jesteśmy przeciwni rozdwajaniu sił naszej prowincji pod względem Towarzystwa przyjaciół sztuk pięknych, ale radzibyśmy dla tego właśnie widzieć jak najżywszy udział publiczności tutejszej w wystawie, by zachęcić Towarzystwo krakowskie do połączenia się z lwowskiem.
Ruch literacki objawił się u nas w tym tygodniu wydaniem tomika wierszy p. Mieczysława Mokłowskiego. Są to drobne utwory liryczne, nie bez wyższego często polotu i nastroju, lecz i nie bez większych lub mniejszych grzechów przeciw dobremu smakowi. Pojawienie się zbioru nowych wierszy z nazwiskiem nowego autora w dzisiejszych czasach jest rzeczą, cokolwiek niespodzianą. Zdawałoby się, że epoka poezji przedmiotowej na teraz skończyła się w piśmiennictwie naszem. Poezja ta wysnuła z serca narodu wszystko, co tam było bólu, zapału, miłości i wrodzonej krewkości — naród dał się jej porwać, zmierzył swoje dążenia, swoje siły z rzeczywistością, i nie uląkł się wprawdzie tej ostatniej, ale przyszedł do przekonania, że potrzeba mu nietylko wiele czuć, ale i wiele myśleć i pracować. Ztąd i w piśmiennictwie naszem od czasu wypadków r. 1863 nastąpił zwrot w kierunku więcej realnym. Zimna refleksja nie sprzyja rozwojowi poezji lirycznej, a z całego piśmiennictwa nadobnego wybiera sobie tylko dwie formy, które i ją nawzajem najlepiej znoszą: powieść i dramat. Jeżeli nam Bóg nie odmówi w przyszłości wielkich mistrzów słowa, jakich mieliśmy w epoce, która się właśnie skończyła, to będziemy ich mieli tylko na tem polu.
Dziś w sali ratuszowej odbędzie się walne zgromadzenie członków, przystępujących do Towarzystwa naukowo-literackiego. Oby Towarzystwo to mogło odpowiedzieć swemu zadaniu i przynieść krajowi owoce, których ten po nim wymagać będzie! Przystąpmy do niego z szczerą chęcią wzajemnego popierania prac, skierowanych do tak wzniosłego celu, jakim jest umysłowy rozwój narodu, objawiający się na zewnątrz płodami, które go mają stawiać na równi z innemi oświeconemi narodami, które są dla niego jak gdyby dokumentami, dającemi mu prawo obywatelstwa w Europie!

(Gazeta Narodowa, Nr. 63. z d. 15. marca r. 1868.