Strona:Jana Lama Kroniki lwowskie.djvu/82

Ta strona została skorygowana.

Tak dziś stoją, rzeczy w naszej ojczyźnie, iż ze wszystkich większych miast naszych w trzech tylko, we Lwowie, w Krakowie i w Poznaniu, wolno wspomnieć publicznie, że dnia 3go maja r. 1793, ogłoszono w Warszawie konstytucję, która miała przygotować odrodzenie się Polski! Tem większy obowiązek spada na te części Polski, nieprzygniecione tak ciężko ręką dzikiego gwałtu, by od czasu do czasu nie mogły zachwycić bodaj trochę powietrza. Powinniśmy, nietylko obchodzić rocznicę 3go maja, ale w dzień jej przypominać sobie tem silniej, ze stósownie do zmienionych stosunków i wymagań czasu, należy nam w interesie wspólnej, wielkiej sprawy rozwijać nasze siły we wszystkich kierunkach, ażeby zastąpić to, co niszczy przemoc i barbarzyństwo za kordonem. Powinniśmy ścieśniać w duchu węzeł braterski, który nas łączy, i pracować za siebie i za tych, którzy pracować nie mogą, ażebyśmy się stali godnymi następcami tych, co wśród zamętu kastowych i anarchicznych tradycyj własnych, i wśród przyjętych w całej Europie fałszywych wyobrażeń politycznych XVII. wieku, potrafili tak dobrze poznać i w prawo pisane zamienić zgodne z duchem postępu warunki rozwoju państwowego i społecznego.
Mówi się u nas, niestety więcej może niż potrzeba, o powinnościach i obowiązkach względem sprawy publicznej, a dlatego może, że tyle się mówi, robi się bardzo mało. Mamy pisma publiczne, które codziennie W szumnych, choć nie zawsze gramatycznie poprawnych frazesach powtarzają ogólniki, już po tysiąc razy i daleko lepiej wygłoszone przez poetów, mówców i pisarzy narodowych. Ale gdy się wywiąże dyskusja nad praktycznem zastosowaniem tych pięknych zasad, gdy w tej lub owej kwestji potrzeba wypowiedzieć stanowczo swoje zdanie, naówczas milkną najczęściej piękne frazesy, a zamiast słów, natchnionych miłością całej ojczyzny, dają się słyszeć sofisterje adwokackie w obronie interesów partykularnych jakiegoś jednego kącika, albo nawet płatne wykręty na rzecz pojedyńczych ludzi, chciwych zysku i nigdy nienasyconych bogactwami. Dość jest znać pobieżnie historję najświeższych sporów w sprawach publicznych naszego kraju, ażeby się przekonać, jak daleko nieraz praktyka zostaje poza teorją, jak mało znaczą zasady wobec zysku, i jak łatwo nasi Katonowie i Grachowie mogą stać się jurgieltnikami pierwszego lepszego spekulanta, który zbiera miliony — z patrjotyzmu
Minęły dziś czasy poezji i ideałów. Nikt nie będzie jnż prawił narodowi, że może dokazać cudów samą siłą uczucia, i pobić wrogów piorunami pieśni. Potrzeba wprawdzie przedewszystkiem teraz, jak zawsze, dzielności ducha i silnej woli, ażeby pobić nieprzyjaciół, ale potrzeba także karabinów odtylcowych i armat. Są to rzeczy, których nie można zaimprowizować; trzeba je kupić, a na to znowu potrzeba mieć pieniądze. Słusznie więc wołają ze wszech stron: Róbmy czemprędzej pieniądze! Szkoda tylko, że niektórzy robią pieniądze tylko dla siebie, a niektórzy znowu tak mało przebierają w środkach, że nawet ze szkodą ogółu skupiają jak największe kapitały — oczywiście, dla dobra ogółu! Szczególny ten sposób służenia sprawie publicznej znajduje w najnowszych czasach coraz więcej amatorów i obrońców.
W ogóle niema u nas sprawy, tak brudnej i głupiej, aby się nie znalazł ktoś posiadający dostateczną dozę odwagi cywilnej i nie wystąpił publicznie w jej obronie. Posiadamy nawet osobny organ, który czasem