pisowni polskiej, zawiązali Towarzystwo w celu popierania tych tendencyj, t. j. podali statuta do wiadomości władzy, i rozpuściwszy pogłoskę, że niektóre znane znakomitości polityczne przystąpiły do tego Towarzystwa, zgromadzili znaczną liczbę w celu ukonstytuowania się i wybrania Wydziału. Na pierwszym jednak wstępie postawili żądanie, ażeby Towarzystwo przyznało się do ich pisowni, czyli innemi słowy, ażeby wydawany przez nich organ uważało za swój własny. Gdy zgromadzenie nie przychyliło się do tego żądania, jeden i drugi literata oświadczył, że nie myśli się dać majoryzować. Poczem wzięli do kieszeni statut, podany do wiadomości władzy czyli, jak twierdzą „konsens,“ i wyszli. Tym sposobem parafia owa została bez Towarzystwa liberalnego i bez konsensu na prawdziwą demokrację. Bo i na cóż by się przydało parafianom, gdyby zawiązali drugie Towarzystwo, skoro to nie byłoby już patentowane?
Kwestja pisowni nie jest u nas rzeczą podrzędną. Może ona spowodować scysję nawet między tak pokrewnemi publikacjami, jak Dziennik Lwowski i afisz teatru polskiego. Podczas gdy ten ostatni twierdzi, że będzie odegranym dramat: Po ślizkiej drodze, Dziennik zapowiada utwór pod tytułem: Po ślizgiej drodze. W Poznańskiem walka o pisownię wre na piękne w dziennikach i broszurach. Jeden Wielkopolanin wynalazł nową samogłoskę, teraz zupełnie nieznaną, która pisze się: à i wymawia się niby a, a niby o. Drudzy znajdą, że język nasz obejdzie się bez tego przybytku, że mamy już i tak aż 8 samogłosek itd. Polemika w tej sprawie prowadzi się z ogniem, w obec którego niczem są nasze spory dziennikarskie w sprawach publicznych. Obrońcy pochylonego à ronią łzy nad biedną, prześladowaną samogłoską, przeciwnicy tej wielkopolskiej właściwości dowcipkują, a obydwie strony zarzucają sobie: namiętność, grubą nieznajomość rzeczy, i — brak patrjotyzmu! Brak patrjotyzmu, z powodu miłości lub wstrętu do dziewiątej samogłoski! U nas przynajmniej, uważane bywa jako kryterjum patrjotyzmu mniejsze lub większe uwielbienie dla natężeń p. Wojnowskiego, dążących do wygłoszenia wysokiego c, w obec którego pochylone à jest niczem.
W Nowinach podniesiono niedawno kwestję, jak niekorzystnem dla piśmiennictwa naszego jest rozstrzelenie się sił literackich w różnych wydawnictwach perjodycznych. W istocie w samym Lwowie wychodzi pięć pism treści beletrystycznej: Strzecha, Dziennik Literacki, Nowiny, Przyjaciel Ludu i Tygodnik Lwowski. Byłoby pożądanem, aby dwa lub trzy z tych pism zlały się w jedno. Dziennik Literacki zwinął swój dodatek powieściowy, i drukuje obecnie na samem czele przekład satyrycznej powieści pana Laboulay'a: Książę Pudel (Le prince Caniche). Zjedna mu to zapewne nie mało czytelników, bo talent autora znany jest u nas i wysoko ceniony. Smutno to jednak, że najdawniejsze i największe pismo literackie musi się uciekać do przekładów, by zainteresować publiczność, i to do przekładu powieści, która w dobrym przekładzie polskim wyszła już z druku w osobnej książce w Poznaniu!