Strona:Jana Lama Kroniki lwowskie.djvu/96

Ta strona została skorygowana.

dowany“, t. j., że Rada szkolna zrobi to, czego żądał korespondent, ale zrobi to powoli, za sto lat może. Tymczasem trudno przypuszczać, by redakcja Czasu nie wiedziała, że władza administracyjna nie może odbywać jawnych posiedzeń, że nie może uchwalać ustaw i tp. Przyłączając się tedy do zdania swego korespondenta z tą uwagą, że powoli Rada szkolna odpowie może jego wymaganiom, Czas bynajmniej nie wyjaśnił rzeczy i nie osłabił niesłusznej wycieczki przeciw Radzie szkolnej. Teraz schwytany na gorącym uczynku Czas zapewnia, że drukując ową korespondencję, nie miał bynajmniej na myśli uderzyć na Radę szkolną. Pocóż więc drukować oczywiste fałsze i wprowadzać w błąd czytelników? Ale Czas na wszystko ma sposoby. Wykręci się zawsze zręcznie schwytany w matni, a tym co go schwytali, zarzuci kłamstwo, jak to uczynił w sprawach podziału Galicji, dóbr krajowych, broszury Kominkowskiego i td. A potem nazajutrz wniesie wstępny artykuł o potrzebie poważnej, przyzwoitej polemiki w dziennikarstwie!

(Gazeta Narodowa, Nr. 120. z d. 24. maja r. 1868.)





22.
Jak to pojmuje demokrację i konstytucję 3. maja. Sodoma i Gomorra nadpełtwiańska. — Swój swego goli. — Dygresje polemiczne i poty. — Honor wiedeńsko dziennikarsko-floretowy. — Hejże na „Gazetę“. — Muza niemiecka, łaknąca ośmiu guldenów. — Wycieczki „Sokoła“ i „Gwiazdy“. — Nasza Rada szkolna i moskiewskie karabiny odtylcowe. — Cadett-Ruthene.

Jakie to szczęście, że w dzisiejszym wieku nadwątlenia zasad religijnych i społecznych, kiedy głos kaznodziejów zaledwie bywa słuchany wobec sprośnych elukubracyj takzwanej liberalnej prasy, mamy przynajmniej dzienniki klerykalne, które prostują błędne wyobrażenia ogółu o właściwym duchu chrześciaństwa i sprowadzają je do rozmiarów, nakreślonych przez teologów ze szkoły św. Ignacego Lojoli. Obałamuceni przez różnych niepowołanych komentatorów, historjozofów i filozofów, wierzyliśmy już prawie, że Chrystus Pan urodził się w stajni, żył w ubóstwie, i ubogim prostaczkom polecił rozszerzenie swej nauki dlatego, ażeby dać poznać, że królestwo Boże, mające zapanować na ziemi, nie zna różnicy urodzenia lub majątku. Wierzyliśmy, że słowa Zbawiciela: „Miłuj bliźniego twego jak siebie samego,“ między innemi powiadają także, iż nikt z nas nie powinien wywyższać się nad drugiego, ani poniżać go dla jego ubóstwa lub nieszlachetności-urodzenia. O gruby obłędzie antikatolicki! O srogi mylniku rozumniczy, będący dziełem szatana, tego arcymistrza bezbożnej polemiki dziennikarskiej, a oddający kościół i jego naukę jako narzędzie w ręce filantropów, niwelujących wszystkie stany i równających je wobec ludzkiego i boskiego prawa! Przyszło już do tego, że w tej Sodomie i