Strona:Janek u karzełków (1933).djvu/11

Ta strona została uwierzytelniona.
— 9 —

do służenia mu, jego bowiem czapeczka była na głowie zdobywcy, któremu teraz cały swój czas powinien poświęcać.
Najpierwszym obowiązkiem karzełka było przynieść co do zjedzenia, głód bowiem dokuczał bardzo Jankowi, a radość ze spełnienia marzeń dodawała mu jeszcze apetytu.
Doskonałe mleko, bułki i wyborne owoce pokrzepiły małego szczęśliwca, który myślał teraz tylko o tem, co zobaczy we wnętrzu ziemi.
Zaledwie słońce zaczęło różowić niebo i śpiew skowronka rozległ się nad pagórkami — ustały śpiewy i tańce karzełków, cisza zapanowała dokoła a całe gromady maleńkich istot zbiegały z góry na dół, by skryć się we wnętrzu ziemi.
Janek ujrzał nagle między trawą i kwieciem jakiś kamień błyszczący, niby brylant najpiękniejszy w kształcie zamka.