sztatach przyglądał się pracy karzełków. Ze wszystkich zajęć najbardziej ciekawiła go obróbka drogich kamieni. Surowy kamień podobny był do zwykłego okrąglaka polnego, dopiero pod zręcznymi palcami szlifierza nabierał błysków i ogni. Janek sam spróbował szlifować diamenty i po kilku próbach udało mu się to nieźle. Raz na miesiąc wychodziły wszystkie karzełki na ziemię. Było to w czasie pełni księżyca. Przetaczały wtedy drogie kamienie do innych kryjówek, których było kilka na polance. Janek siadał pod drzewem i z zachwytem przyglądał się błyskom brylantów i rubinów. Potem wracał do swej podziemnej sypialni. Zapomniał zupełnie, że miał spytać o imię tę dziewczynkę, podobną do córeczki kupca. Rzadko ukazywała się ona w jadalni — widać Kornel uprzedził króla o zamiarach chłopca i dziewczynę posłano do innej pracy. Ale pewnego razu jedna z jej koleżanek ska-
Strona:Janek u karzełków (1939).djvu/19
Ta strona została uwierzytelniona.
17