Strona:Janek u karzełków (1939).djvu/20

Ta strona została uwierzytelniona.

leczyła się w rękę i trzeba ją było zastąpić. Schodząc do jadalni natknął się Janek na złotowłosą służebnicę, niosącą właśnie wazę z zupą. Dawne wspomnienie szarpnęło go za serce. Zagrodził dziewczynie drogę i zapytał patrząc jej w oczy:
— Jak ci na imię? Z jakich stron pochodzisz?

Dziewczynka spojrzała na niego, a senne jej źrenice błysnęły dziwnym światłem. Bez słowa jednak wyminęła Janka i zaniosła wazę na stół. Janek też udał się na swoje miejsce i pozornie nie zwracał uwagi na dziewczynę. Król przyglądał mu się bacznie przez cały czas. Janek ukradkiem rzucił okiem na służebnicę i spostrzegł, że twarzyczka jej straciła martwy wyraz, a w oczach błyszczą łzy. Po obiedzie przechodząc korytarzem usłyszał głośny szloch. Przystanął, a potem pchnął drzwi, za którymi słyszał ów płacz. W małej izdebce

18