Strona:Janek u karzełków (1939).djvu/22

Ta strona została uwierzytelniona.

ludki i zabrały do swego królestwa. Nakarmiły mnie i ubrały w białe szatki, a potem napoiły jakimś płynem, po którym zapomniałam o wszystkim. Pracowałam wraz z innymi dziećmi i nie tęskniłam wcale do rodziny. Dopiero twoje pytanie powróciło mi pamięć i obudziło serce.
Skończywszy swą opowieść Elżunia znów zaczęła płakać. Ale Janek objął ją i powiedział:
— Nic się nie martw, już ja znajdę sposób, żeby cię uwolnić.
Tego samego wieczora Janek przywołał Kornela i spytał:
— Kogo twój król musi słuchać?
— Władcy podziemi, ale pojawia się on raz na sto lat — odparł Kornel.
— A czego król boi się najwięcej?
— Niczego się nie boi... — powiedział krasnoludek niepewnie.

— Nie kłam — krzyknął Janek — jeśli powiesz prawdę, to odchodząc stąd

20