Niezadługo dowiedział się Karol, że dobry i troskliwy dyrektor wystarał się dla niego o stypendyum rządowe. Ale jakże był ten zacny człowiek zdumiony, gdy Karol, dziękując z czułością za dobroć dyrektorowi, nie przyjął tego daru władzy pruskiej.
— Sam chcę iść o własnych siłach, a nie brać utrzymania od tych, co mój naród ujarzmiali.
Łzy błysnęły w oczach poczciwego pedagoga (wychowawcy).
— Szlachetny jesteś! O, jaka Polska szczęśliwa, gdy ma takich ludzi i młodzież taką jak ty!
Uścisnęli sobie w milczeniu ręce i rozeszli się.
Ale zacność i praca zjednywa sobie rozgłos i pomoc ludzką; w kilka dni potem dowiaduje się, zdawna mu przyjazny i szczery dlań obywatel Grabski zapisał 1800 talarów dla jego użytku,
Otrzymawszy tę bardzo znaczną dla siebie sumę, udał się Karol z nią do domu, z mocnem postanowieniem nieużywania tych
Strona:Janina Sedlaczkówna - Karol Marcinkowski.pdf/11
Ta strona została przepisana.