Strona:Janina Sedlaczkówna - Karol Marcinkowski.pdf/18

Ta strona została przepisana.

pochwycił za broń i poszedł w szeregi walczących przeciw Moskwie. Był i żołnierzem i lekarzem zarazem, a więc walczył z wrogiem i niósł pomoc lekarską tym, co odnieśli za Ojczyznę ciężkie, ale mimo to słodkie rany. Gdzie najzaciętszy zawrzał bój, tam natychmiast widziano doktora, jak z zapałem rzucał się na nieprzyjaciela i własnemi piersiami zasłaniał ukochanych rodaków. Powstanie zapowiadało świetne powodzenie naszym. Pod Grochowem dzielił Marcinkowski niesłychaną radość wojska zwycięskiego i serce mu biło szczęściem na wieść o zwycięstwie. Zdarzyło się raz, iż doniesiono mu o chwale naszych żołnierzy, gdy właśnie klęczał przy którymś z rannych, nie uważając nawet, że ten ranny ma mundur moskiewski na sobie. A gdy się spostrzegł, pochylił się i w czoło rannego pocałował, szepcąc mu: „Za naszę i waszę wolność“.[1]

Ranny jakby ze snu się obudził. „Prawda,

  1. Na chorągwiach wojsk polskich w 1830 r. były napisy: „Za naszę i waszę wolność“.