Strona:Janina Sedlaczkówna - Karol Marcinkowski.pdf/28

Ta strona została przepisana.

kujących wśród zapału: „Niech żyje cnota.“ Ale ten zapał i miłość rodaków dla Marcinkowskiego zawadzały bardzo władzom pruskim. Próbowały więc koniecznie wymyśleć jakąś, choćby tylko prawdopodobną winę na nieskazitelnym charakterze lekarza i wywrzeć na nim swą zemstę. Nie wystarczyło im jeszcze dwukrotne dręczenie najzacniejszego z Polaków,
Kilka zaledwo miesięcy cieszyli się Wielkopolanie swoim opiekunem i dobroczyńcą, gdy nagle jak grom spada nagle wyrok sądu pruskiego, skazujący Marcinkowskiego na trzeciorazowe więzienie za to, iż mimo rozstawionych przez władze pruskie straży granicznych, poważył się doktor przekroczyć w r. 1830 granice Prus i udał się do Królestwa polskiego.
Wśród płaczu mieszkańców Poznania, wśród żalu ludu wsadzono Marcinkowskiego na bryczkę i żandarmi odstawili go do więzienia w Świdnicy na Szląsku.
Daremne były prośby, które lud i znakomite osobistości zanosiły do władz pruskich.