Strona:Janina Sedlaczkówna - Karol Marcinkowski.pdf/37

Ta strona została przepisana.

tego niepospolitego człowieka. Błogosławił otaczające go osoby, słał przedśmiertną, łzawą i gorącą modlitwę o szczęście narodu, dla którego żył i poświęcał się.
Dnia 7. Listopada chory był zupełnie przytomny i błogi uśmiech igrał na jego pięknej twarzy.
— Zostańcie z Bogiem — dla mnie świat lepszy…
Ostatnie słowo uleciało wraz z ostatniem tchnieniem do tronu Ojca Przedwiecznego.
Głośny płacz napełnił pokój, w którym leżał zmarły, uśmiechnięty z wyrazem świętości na twarzy.
Żal powszechny jednem, nieprzerwanem echem rozniósł się po wszystkich ziemiach polskich.
Naród utracił najlepszego dobroczyńcę, sieroty i ubodzy swego ojca, młodzież ukochanego opiekuna.
Dnia 11. Listopada odbył się obrzęd pogrzebowy, przedwcześnie zmarłego, bo dopiero 46 lat życia liczącego pracownika.
Lud okoliczny, mieszczanie, jako też i wielcy