panowie, młodzież, nawet cudzoziemcy, którzy niejednego dobrodziejstwa z ręki zmarłego doznali, zgromadzili się w Dąbrówce.
Mieszczanie i wieśniacy ze łzami się rzucili do trumny, gdy ją miano na wóz wkładać, i całując drzewo zamykające ukochane zwłoki, sami wzięli trumnę na ramiona i, mieniając się w drodze, przenieśli ją do Poznania od Dąbrówki przeszło pięć mil oddalonego. Naoczny świadek podaje także szczegół wprowadzenia zwłok do miasta. Proszono ks. proboszcza, by kazał uderzyć w dzwony, tłumaczył się wszakże ks. pleban iż Marcinkowski nie należał do jego parafii. Polacy poszli z tą sprawą do zacnego Biskupa prymasa Przyłuskiego. Prawda, rzecze ten kapłan — Marcinkowski nie należał do jednej parafii, lecz do całego polskiego świata, zatem uderzyć we wszystkie dzwony.
— Dzwony jęczały w stolicy księstwa, gdy orszak zbliżał się do bram miasta. Za miastem oczekiwały już cechy rzemieślnicze i kupieckie z chorągwiami i żałobną pieśnią na ustach, przybycia orszaku.
Strona:Janina Sedlaczkówna - Karol Marcinkowski.pdf/38
Ta strona została przepisana.