Ta strona została przepisana.
„Dobre czyny, co po nas zostają,
Są to zmarli, którzy w grobach żyją;
Kwiaty, które mimo burzy trwają,
Gwiazdy, które wiecznem światłem biją“.
Są to zmarli, którzy w grobach żyją;
Kwiaty, które mimo burzy trwają,
Gwiazdy, które wiecznem światłem biją“.
Jakże wielkim jest człowiek, który nic dla siebie, a wszystko dla drugich oddaje, który przez całe życie myśli tylko o szczęściu drugich, a zapomina o swojem.
Takim był doktor Karol Marcinkowski.
Urodził się on w Poznaniu 1800 r. Rodzice jego, ubodzy mieszczanie, mieszkali na przedmieściu św. Wojciecha. Ojciec Wojciech był woźnicą; dzień cały przepędzał w pracy po za domem, podczas gdy matka Jadwiga, krzątała się około małego gospodarstwa, w które często gęsto zazierał niedostatek, tak że pięcioro dzieci nieraz głodne musiały iść na spoczynek nocny. Na domiar złego, cała ta liczna rodzina niebawem straciła ojca. Sieroctwo było tem dotkliwsze, że dzieci jeszcze nie podorastały.