Strona:Janina Zawisza-Krasucka - Anielka pracuje.pdf/117

Ta strona została uwierzytelniona.

— Anielka!
Z pewnością jej nie uwierzy, gdy mu nawet powie całą prawdę. Nikt nie uwierzy, że nie zabierała sznura. Wszyscy będą na nią dziwnie patrzeć, wszyscy będą szeptać:
— I teraz jeszcze kłamie.
Nikt nie pomoże. Nie! Nie!... Anielka pozostawała wciąż wtyle za idącemi spiesznie dziewczynkami. Teraz weszły przez żelazną bramę. Zniknęły!
Z wieży kościelnej usłyszała bicie godziny szóstej. Przystanęła. Usta i oczy miała szeroko otwarte, serce biło mocno. I nagle łzy poczęły ją dusić w gardle i jakiś przemożny, nieznany zupełnie strach.
— Teraz zapóźno! Nie mogę już wejść do fabryki! Nie mogę! Teraz... ach... ach...
Nagle Anielka zaszlochała i wybuchnęła gorzkim płaczem:
— Wogóle do fabryki nie chcę więcej chodzić. Tam wcale nie jest tak pięknie! Nie, nie, już więcej nie pójdę! Nie poszłabym nawet, gdybym chciała. Nauczę się czegoś innego, czegoś, co jest o wiele ładniejsze! Tak, tak! Więcej tam nie pójdę!..
Jakiś wielki ciężar spadł nagle z serca Anielce. Nie, nie powinna tam pójść, zresztą wcale jej się nie chciało! Już lepiej na górę, do czystej tkalni.
Anielka poczęła tęsknie spoglądać za dwoma chłopcami, którzy gwiżdżąc wesoło szli piaszczystym gościńcem w stronę sąsiedniej wsi. Znała ich dobrze obydwóch. Przez dłuższy czas pracowali w jej ro-